Motor na dobre zadomowił się w środkowej strefie tabeli III ligi. W środę drużyna z Lublina przegrała u siebie z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:1. A to oznacza, że żółto-biało-niebiescy mają już na koncie tyle porażek, co w całym poprzednim sezonie – pięć
Kibice z pierwszej połowy spotkania zapamiętają przede wszystkim akcję Patryka Szysza. 19-latek miał najlepszą okazję dla gospodarzy. Po jego uderzeniu głową ekipę z Ostrowca Świętokrzyskiego uratował słupek. Do końca pierwszej części wynik nie uległ zmianie.
Po przerwie Łukasz Jamroz szybko dał prowadzenie przyjezdnym. W polu karnym Motoru porządnie się „zakotłowało”, a Jamróz z kilku metrów nie zmarnował szansy i dał swojej drużynie prowadzenie. Piłkarze Jacka Magnuszewskiego zdominowali wydarzenia na boisku, ale niewiele z tego wynikało.
Kamil Stachyra i spółka potrafili wymieniać podania z pierwszej piłki, ale tylko do szesnastki rywali. Wszystko wyglądało ładnie, ale raz, że za styl punktów się nie przyznaje, a dwa, że w decydującej fazie akcji za każdym razem czegoś brakowało. Do siatki rywali szybko trafił nawet Stachyra, ale był na pozycji spalonej i gol nie został uznany.
W 65 minucie po przechwycie pod bramką KSZO dobrą sytuację miał Damian Szpak. Były napastnik Górnika Łęczna świetnie odwrócił się z piłką, ale huknął wysoko nad poprzeczką. Niedługo później do centry z rzutu rożnego dopadł Artur Gieraga i strzelił głową. Świetnie w bramce pofrunął jednak bramkarz rywali i złapał piłkę. W 79 minucie po kolejnym rzucie rożnym niewiele do szczęścia zabrakło także Szymonowi Kamińskiemu,
Ostatnie 10 minut to już mądra gra KSZO. Podopieczni Tadeusza Krawca umiejętnie oddalali zagrożenie od swojej szesnastki i mogli nawet zdobyć drugą bramkę. Po świetnej kontrze Jamróz mógł zapisać na swoim koncie drugie trafienie jednak w dobrej sytuacji główkował obok bramki. Gospodarze nie byli już w stanie na poważnie zagrozić przeciwnikowi i musieli się pogodzić z trzecią porażką na Arenie Lublin, a piątą w ogóle.
Obecnie żółto-biało-niebiescy do prowadzącej w tabeli Garbarni tracą dziewięć punktów. W sobotę drużynę trenera Magnuszewskiego czeka kolejne trudne zadanie – wyjazd do Krosna na mecz z tamtejszymi Karpatami, które wygrały dwa ostatnie spotkania i powoli wychodzą z dołka.
ZDANIEM TRENERÓW
Jacek Magnuszewski (Motor)
– Mieliśmy w tym spotkaniu różne momenty: lepsze i gorsze. Początek był udany w naszym wykonaniu. Niestety tradycyjnie daliśmy rywalom bardzo łatwo zdobyć zwycięską bramkę. Tracimy gole w najmniej oczekiwanym momencie. Gra była płynna, ale zabrakło zimnej krwi pod polem karnym przeciwnika. Nie jest łatwo tłumaczyć się z kolejnej porażki, ale niestety taka jest moja rola. Znowu zabrakło nam odpowiedzialności i mniejszych nerwów pod bramką rywala. Nadal wierzę jednak, że ten sezon zakończy się dla nas pozytywnie. Nie możemy się załamywać. Trzeba podnieść głowy i zacząć grać na miarę naszych możliwości.
Tadeusz Krawiec (KSZO)
– Myślę, że to był mecz na dobrym, trzecioligowym poziomie. Dla nas to podwójna radość, że udało się wygrać. Jechaliśmy do Lublina z wiarą w zdobycie trzech punktów i się udało. Motor to jednak najlepszy zespół z jakim do tej pory przyszło nam zagrać. Bardzo dojrzały, który gra fajną piłkę. Z przebiegu spotkania na pewno nie zasłużyliśmy na wygraną, ale dopisało nam szczęście.
Motor Lublin – KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski 0:1 (0:0)
Bramka: Jamróz (48).
Motor: Żukowski – Falisiewicz (84 Paluch), Tadrowski, Gieraga, Dykij, Stachyra (74 Kamiński), Tymosiak (64 Piekarski), Bednara, Kaczmarek, Szysz, Szpak.
KSZO: Wierzgacz – Pietrasiak, Podstolak, Stachurski, Łatkowski, Bełczowski, Persona, Burzyński (77 Mężyk), Kapsa (80 Czajkowski), Gil, Jamróz.
Żółte kartki: Stachurski, Bełczowski, Persona, Gil (KSZO).
Sędziował: Arkadiusz Łaszkiewicz (Zamość). Widzów: 2479