Już wiadomo, że piłkarze Motoru nie wypełnią ultimatum działaczy. W meczach z Podhalem i Avią żółto-biało-niebiescy mieli zdobyć sześć punktów. W środę tylko zremisowali jednak z tym pierwszym zespołem 2:2
Tylko i aż zremisowali, bo do przerwy sytuacja drużyna Jacka Magnuszewskiego była fatalna. Gospodarze częściej byli przy piłce jednak niewiele z tego wynikało. Stojący w bramce gości Kais Al-Ani był praktycznie bezrobotny. W samej końcówce pierwszej odsłony kibice gospodarzy przeżyli spory szok. Najpierw Taras Jaworski był faulowany przez Pawła Sochę i sędzia podyktował jedenastkę dla przyjezdnych. Sam poszkodowany zdobył pierwszego gola. Kilkadziesiąt sekund później Wojciech Dziadzio sfinalizował błyskawiczną kontrę Podhala i zrobiło się 0:2.
W przerwie trener Magnuszewski zdecydował się tylko na jedną zmianę. Marcina Michotę zastąpił Patryk Szysz. Szybko dobrą okazję miał też Damian Szpak, ale nie zdołał zdobyć kontaktowego gola. Lublinianie nadal dominowali, ale brakowało stuprocentowych sytuacji. Z dystansu strzelał Piotr Piekarski, Motor miał kilka rzutów rożnych, ale ciągle efektu bramkowego nie było.
Wreszcie w 66 minucie żółto-biało-niebiescy przełamali opór rywala. Szpak stanął oko w oko z bramkarzem przeciwnika po podaniu Pawła Kaczmarka i nie zmarnował szansy posyłając piłkę do siatki. Zaledwie 120 sekund później jeden z obrońców rywali zagrał ręką we własnej szesnastce i arbiter znowu podyktował karnego. Odpowiedzialność wziął na siebie Artur Gieraga i trafił na 2:2.
Motor ruszył do natarcia jednak wynik nie uległ już zmianie. Efekt kolejnej straty punktów? Prowadząca w tabeli Garbarnia Kraków ma sześć „oczek” więcej. W sobotę Kamil Stachyra i spółka wybierają się do Świdnika, gdzie zagrają z trzecią w tabeli Avią (godz. 15).
– Nie udźwignęliśmy presji – ocenia trener Magnuszewski. – Dwie bramki straciliśmy po własnych błędach. Zareagowaliśmy jednak dobrze. Zabrakło nam kropki nad i w postaci trzeciej bramki. Liczyliśmy na więcej, ale pokazaliśmy też charakter.
Po meczu piłkarze klubu z Lublina długo nie opuszczali szatni.
– Ciężko na gorąco cokolwiek powiedzieć – wyjaśnia Kamil Stachyra. – Mieliśmy swoje plany, ale w końcówce pierwszej połowy dostaliśmy dwa ciosy. Sytuacja nie jest zbyt wesoła, delikatnie mówiąc jesteśmy wkurzeni. Pretensje możemy jednak mieć tylko do siebie, bo zawiedliśmy. Pozostaje nam tylko przeprosić kibiców, że znowu nie udało się wygrać.
Motor Lublin – Podhale Nowy Targ 2:2 (0:2)
Bramki: Szpak (66), Gieraga (68-z karnego) – Jaworski (44-z karnego), Dziadzio (45).
Motor: Socha – Dykij (83 Kato), Gieraga, Tadrowski, Kowalczyk, Michota (46 Szysz), Tymosiak, Piekarski, Kaczmarek, Stachyra (83 Falisiewicz), Szpak (88 Paluch).
Podhale: Al-Ani – Basta, Bedronka, Mikołajczyk, Zając, Ligenza (73 Nawrot), Jaworski, Świerzbiński, Komorek (61 Luberda), Piwowarczyk (70 Czubin), Dziadzio (78 Pająk).
Żółte kartki: Piekarski, Szysz, Dykij – Jaworski, Al-Ani, Bedronka.
Czerwona kartka: Szysz (Motor, 90 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Piotr Burak (Zamość). Widzów: 1451.