Cenne zwycięstwo lublinian w Łomży. Decydującą bramkę zdobył Kamila Stachyra
Konfrontacja w Łomży miała duże znaczenie dla obydwu zespołów, walczących o drugoligowy byt. Podział punktów nikogo nie interesował. Od początku piłkarze dążyli do uzyskania prowadzenia, dlatego mecz obfitował w spięcia na polach karnych. Nic zatem dziwnego, że do przerwy pierwszoplanowymi postaciami byli bramkarze. Przemysław Mierzwa i Paweł Pronaj, dobrze znany lubelskim kibicom (w poprzedniej rundzie był zawodnikiem Motoru), kilkakrotnie uchronili swoje ekipy od straty gola. Dla Mierzwy to był kolejny udany występ w rundzie wiosennej. Dzięki jego interwencjom lublinianie mogli zachować w Łomży czyste konto.
Golkiper Motoru został poddany poważnej próbie już w 7 min, ale nie dał się zaskoczyć strzelającemu z 18 metrów Sebastianowi Kęsce. Po tej rozgrzewce Mierzwa znalazł się w jeszcze większych opałach. Do dośrodkowania Kęski szczupakiem rzucił się Georgij Biżew. Jego uderzenie głową z kilku metrów lubelski bramkarz obronił nogami. - Miałem mało czasu na reakcję, dlatego w ciemno wybrałem miejsce, w które strzelał Biżew i cieszę się, że mój wybór był dobry - powiedział Przemysław Mierzwa. - Szczęście dopisywało, refleks również, a zespół zainkasował cenne punkty i to jest najważniejsze.
W 25 min Biżew znowu przegrał pojedynek z bramkarzem Motoru. Pronaj także nie mógł narzekać na brak zajęć. W 35 min znalazł się oko w oko z Pawłem Kowalczykiem, który tym razem zasilił lubelski atak. Kowalczyk szukał tez szansy w uderzeniach z dystansu. Po jednej z prób piłka przeleciała nad poprzeczką. W 43 min lublinianom ponownie zabrakło precyzji.
Tuż po zmianie stron gospodarze natarli ze sporym impetem, ale goście bardzo szybko ostudzili zapędy przeciwników. W 52 min w dobrej sytuacji mógł znaleźć się Marcin Popławski, grający już od pierwszej minuty, jednak został uprzedzony przez Pronaja. Dziesięć minut później bramkarz Łomży nie miał szans w konfrontacji z Kamilem Stachyrą. Napastnik lubelskiego zespołu otrzymał idealne podanie, w tempo, od Marcina Syroki, wbiegł w pole karne i posłał piłkę obok bezradnego Pronaja.
Prowadzenie uskrzydliło graczy Motoru, którzy uzyskali wyraźną przewagę. Z kolei gospodarze wyglądali na pogodzonych z losem. Miejscowi stawiali coraz mniejszy opór. W 68 min mogli ponieść kolejną stratę, lecz Pronaj obronił "główkę” Stachyry. Gola mógł ustrzelić także Mateusz Kołodziejski, ale i on miał problem z pokonaniem Słowaka. - Liczy się nawet najskromniejsza wygrana - dodał zadowolony z wyniku Mierzwa.
Piłkarze ŁKS schodzili z boiska w dużo gorszych nastrojach. Liczyli, że w meczu z Motorem zdołają zmienić niekorzystną sytuację. Zdenerwowania nie krył trener Witold Mroziewski, który dalsze prowadzenie drużyny uzależnia od decyzji zarządu. Być może działacze będą chcieli zmienić szkoleniowca, chociaż oficjalnie unikają spekulacji na ten temat. Słabsze występy tłumaczą odejściem w zimie kilku kluczowych zawodników.
ŁKS Łomża - Motor Lublin 0:1 (0:0)
Kamil Stachyra (62 min)
SKŁADY
Łomża: Pronaj - Galiński, Skórnicki, Janicki, Sulcas - Kęska, Łazar, Dereżyński (64 Sędrowski), Citko (46 Siara) - Biżew, Bzdęga (77 Raus).
Motor: Mierzwa - Syroka, Ptaszyński, Płotka, Maciejewski - Maziarz, Ocholeche, R. Król - Stachyra (79 Kamiński), Kowalczyk (55 Kołodziejski), Popławski (87 Koczon).
Żółte kartki: Łazar (Ł) - Płotka, Ocholeche, Stachyra (M).
Sędziował: Łukasz Śmietanka (Radom). Widzów - ok. 1,5 tys.