W sobotnim meczu z Piastem Gliwice w drużynie Górnika Łęczna wystąpiło trzech nowych zawodników: Javi Hernandez, Gerson, a także Adam Dźwigała
Hiszpan, kuzyn byłego gracza Realu Madryt Gutiego pojawił się na boisku po przerwie. I to on został bohaterem, bo w końcówce zdobył dwie bramki. Pozostali debiutanci rozpoczęli spotkanie w podstawowym składzie. Jak swoich nowych podopiecznych ocenia trener Andrzej Rybarski? Na początek Gerson, który do Łęcznej trafił z Lechii Gdańsk. W tym sezonie Brazylijczyk rozegrał jeden mecz ligowy przeciwko... zielono-czarnym. I pomógł w zwycięstwie na Arenie Lublin 2:1. – Każdy z nowych potrzebuje czasu. Gerson, to specyficzny zawodnik, ale w pozytywnym sensie. To bardzo dobry piłkarz. Uważam, że może być nawet najlepszym obrońcą w Polsce. Czeka go bardzo dużo pracy, jestem jednak przekonany, że jego czas nadejdzie – ocenia szkoleniowiec Górnika.
Javi Hernandez. – Wiadomo, świetnie wprowadził się do zespołu. Strzelił dwa gole i pomógł nam w zdobyciu jednego punktu. Teraz będzie miał jednak trudniej. W Gliwicach był jeszcze zupełnie anonimowym graczem. Rywale nie wiedzieli, czego się po nim spodziewać. Teraz będzie musiał udowodnić swoją jakość. Korona zwróci już na niego dużo większą uwagę. Z transferami last minute jest jednak, jak z wycieczkami. Można nie przepłacić i mieć all inclusive. Czasami może się jednak pojawić jakiś problem. Javi fizycznie prezentuje się dobrze. Na pewno nie jest w stanie krytycznym. My chcemy jednak, żeby podniósł motorykę do bardzo dobrej – mówi trener Rybarski.
Adam Dźwigała: – U mnie nie ma problemu, ile zawodnik ma lat. Nawet gdyby miał 14, ale posiadał odpowiednią jakość, to może grać. Adam na pewno od dawna nie był w cyklu meczowym i po debiucie można doszukać się w jego grze zarówno plusów, jak i minusów. Ogólnie Adam nie jest tak do końca odkryty. Ja go pamiętam jeszcze z Jagielloni, kiedy był piłkarzem o inklinacjach ofensywnych. U nas jeszcze zobaczymy, na pewno może grać na różnych pozycjach – wyjaśnia opiekun zielono-czarnych,