Orlęta Radzyń Podlaski zremisowały w niedzielę z Karpatami Krosno 0:0. Obie drużyny miały swoje sytuacje, więcej chyba jednak gospodarze
W brodę może sobie pluć zwłaszcza Damian Szpak. Najlepszy snajper biało-zielonych już w trzeciej minucie stanął oko w oko z bramkarzem rywali. Zdecydował się na strzał z kilkunastu metrów, ale górą był bgolkiper z Krosna. Po pół godzinie gry niezłą okazję miał Hubert Siepierski, ale i on nie zdołał wpisać się na listę strzelców.
Po zmianie stron jeszcze przynajmniej dwukrotnie Szpak mógł dać trzy punkty swojemu zespołowi. Nie znalazł jednak sposobu na dobrze broniącego Mariusza Stępnia. Na dodatek były gracz Górnika Łęczna musiał opuścić boisko z powodu kontuzji, na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem. – Na początku mieliśmy duże obawy. Chodzi o uraz barku. Na szczęście na ma żadnych złamań, ani pęknięć. W poniedziałek Damian pojedzie jednak na dokładniejsze badania. Liczymy, że nie wypadnie na długo – wyjaśnia trener Damian Panek.
W samej końcówce to Orlęta były bliżej zgarnięcia całej puli. Efektowną przewrotką próbował Kamil Groborz, a w ostatnich sekundach z 20 metrów uderzał Arkadiusz Kot. W obu przypadkach ponownie górą był jednak Stępień. – Można było przechylić szalę na naszą korzyść, ale z drugiej strony bardzo szanujemy ten punkt. Zdobyliśmy go po dobrym meczu, z bardzo silnym rywalem. Zapominamy już o tym spotkaniu i koncentrujemy się na kolejnym. Bo w Tomaszowie wcale nie będzie łatwiej, chociaż to teoretycznie rywal nieco słabszy – dodaje szkoleniowiec ekipy z Radzynia Podlaskiego.
Orlęta Radzyń Podlaski – Karpaty Krosno 0:0
Orlęta: Wójcicki – Ebert, Zarzecki, Konaszewski, Szymala, Król (82 Borysiuk), Groborz (88 Powałka), Kot, Mielniczuk, Zmorzyński – Szpak (75 Milcz)
Karpaty: Stępień – Jarząb, Kapuściński (46 Sikorski), Balul, Kasza (60 Telesz), Piątkowski (81 Fundakowski), Nikanowicz, Skiba, Szkatuła, Siepierski, Buczek (70 Żak)
Żółte kartki: Zarzecki, Groborz, Mielniczuk – Stępień, Kapuściński, Buczek, Piątkowski, Siepierski, Skiba.
Czerwona kartka: Skiba (Karpaty, 89 min, za drugą żółtą)
Sędziował: Piotr Kozłowski (Lublin). Widzów: 250.
RESOVIA WYGRAŁA WIĘKSZĄ DETERMINACJĄ
Lewart nie przyniósł wstydu w starciu z faworyzowaną Resovią, ale nie sprawił też niespodzianki. Drużyna z Rzeszowa wygrała 2:0
Goście od pierwszego gwizdka rzucili się na rywali. Stosowali agresywny pressing, czy jeździli wślizgami na całej szerokości boiska. – Było widać, że bardzo im zależy na wygranej. Nam chyba trochę tego zabrakło. Sześciu chłopaków było zagrożonych pauzą w meczu z Motorem, a nikt nie chciał przegapić wyjazdu na Arenę. Może taka świadomość pojawiła się z tyłu głowy? – zastanawia się trener Grzegorz Białek.
Pierwsza bramka padła już w dziewiątej minucie. Resovia wyszarpała tego gola. Piłkarze beniaminka dwa razy wybijali piłkę, ale ta ciągle wracała w ich pole karne. W wielkim zamieszaniu Adrian Parzyszek odbił jedno uderzenie Radosława Adamskiego, ale w odpowiednim miejscu znalazł się Szymon Kaliniec i to on z bliska wpakował piłkę do siatki. W 41 minucie Dawid Pikul walczył z przeciwnikiem blisko własnej szesnastki i wydawało się, że czysto wybił piłkę. Sędzia dopatrzył się jednak przewinienia i podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Rafał Szkolnik i świetnym strzałem podwyższył na 2:0 dla przyjezdnych.
Jeszcze przed przerwą powinno być 0:3. Parzyszek wyczuł jednak intencje Konrada Domonia przy okazji rzutu karnego. Sprokurował go zupełnie niepotrzebnie Wojciech Bijan, faulując Adamskiego. Po przerwie mecz się wyrównał i gospodarze mieli trzy okazje. Michał Zuber został zablokowany, a później Wadim Semczuk główkował minimalnie nad bramką. Na koniec Ukrainiec nie opanował piłki i skończyło się na strachu przyjezdnych. W końcówce raz jeszcze błysnął Parzyszek, który wybronił sytuację sam na sam.
– Nie graliśmy źle, ale Resovia była jednak najlepszym zespołem, z którym do tej pory się zmierzyliśmy. Mieliśmy jednak niezłe momenty i na pewno nie będziemy się poddawali w kolejnych trudnych meczach, także tym najbliższym, z Motorem – dodaje trener Białek.
Lewart Lubartów – Resovia 0:2 (0:2)
Bramki: Kaliniec (9), Szkolnik (41).
Lewart: Parzyszek – Michna, Mitura, Bijan, Kotowicz, J. Niewęgłowski, Bujak. D. Pikul (46 Semczuk), Zuber (90 Pęksa), D. Niewęgłowski (67Kula), Kompanicki (85 Gorgol).
Resovia: Pietryka – Szkolnik, Żmuda, Domoń, Fedan (68 Rusiecki), Słoma (71 Pałys-Rydzik), Świst, Kaliniec, Pyrdek, Adamski (80 Jurczak), Ciećko
Żółte kartki: D. Pikul – Ciećko, Pietryka, Domoń
Sędziował: Jakub Pych (Dębica). Widzów: 300.