W 1/8 finału zapasów kobiet podczas igrzysk olimpijskich Anhelina Łysak z Cementu-Gryfa Chełm przegrała z Ukrainką Alina Hrushyną 13:16 i nie wywalczyła awansu. Po prostu: szkoda. Tym bardziej, że Polka prowadziła już 13:5 i do zwycięstwa przed czasem brakowało jej zaledwie dwóch punktów
Chełmianka, która pochodzi z Ukrainy, nie miała łatwego losowania w kategorii do 57 kg. Rywalka Alina Hrushyna to dwukrotna mistrzyni Europy. Mimo to Polka bardzo dobrze rozpoczęła walkę.
Szybko wykonała rzut przez biodro. Niestety, automatycznie nadziała się na kontrę Ukrainki. Obu zawodniczkom przyznano punkty, ale to Łysak prowadziła 4:2. Rywalka, która była faworytką, nie odpuszczała. Po kilkunastu sekundach walki wypchnęła naszą reprezentantkę poza koło i zdobyła kolejny punkt (4:3). Łysak odpowiedziała kolejnym rzutem przez biodro, ale też ponownie została skontrowana.
W efekcie sędziowie przyznali cztery punkty Polce i dwa Ukraince. Sztab szkoleniowy rywalki poprosił o challenge. Na jego podstawie odrzucony został ukraiński protest, a zawodniczka z Chełma otrzymała dodatkowy punkt. Łysak prowadziła 9:5 i kontrolowała walkę. Do jej końca pozostawało jednak jeszcze sporo czasu.
Nadzieje sympatyków kobiecych zapasów zostały jeszcze bardziej rozbudzone kiedy nasza zapaśniczka zaprezentowała po raz trzeci, tym razem już „czysty”, bez kontry, rzut przez biodro. Efekt? Na tablicy wyników było już 13:5 dla Łysak. Do wygrania walki przed czasem czyli różnicą 10 punktów brakowało zaledwie dwóch "oczek"..
Niestety, bardziej doświadczona Ukrainka wychodziła wielokrotnie obronną ręką z takich opresji. Podobnie było w czwartkowe południe. Inicjatywę, przy zbyt pasywnej postawie Polki, przejęła Hrushyna. Udało jej się kilka razy wypchnąć Łysak poza koło, wykonać rzut przez biodro. Ostatecznie to Ukrainka wygrała 16:13 Polce zostało czekanie na ewentualny repasaż.