LKS Milanów jest jednym z kilku zespołów, które powinny liczyć się w walce o czołowe lokaty
Liderem i zarazem mistrzem jesieni jest LKS Milanów. To rewelacyjny beniaminek, który ma zaledwie trzy punkty przewagi nad drugim w klasyfikacji Sokołem Adamów i sześć nad Unią Żabików. Siedem „oczek” traci do LKS Huragan Międzyrzec Podlaski, a osiem Grom Kąkolewnica. I to wymienione drużyny będą miały w rundzie rewanżowej najwięcej do powiedzenia.
Gra idzie o wygraną na koniec sezonu i awans do IV ligi. Jak wygląda ligowa rzeczywistość na wyższym poziomie rozgrywkowym przekonali się już działacze, sztab trenerski i piłkarze zespołu z Kąkolewnicy. Po awansie wywalczonym wiosną 2014 roku awansie drużyna byłego już trenera Daniela Wajszczuka zdołała wytrwać tylko rok na zapleczu III ligi. – Gra w IV lidze...Wiemy z czym to się wiąże – przekonuje Jarosław Kalenik, kierownik Gromu. – Dlatego, rok po spadku, nie mamy ponownych aspiracji awansu na wyższy poziom rozgrywek.
W Kąkolewnicy spokojnie liczą na miejsce w czubie tabeli. – Oceniając realnie mamy szansę na środek tabeli. Jeśli uda nam się zakończyć sezon na trzeciej pozycji, będzie super – ujawnia Kalenik.
O rosnących wymaganiach, zarówno sportowych, jak też organizacyjno-finansowych wobec klubów, które awansują do IV ligi, przekonała się ostatnio Unia Krzywda. Po awansie w sezonie 2012/2013, zdołała wygrać zaledwie trzy i siedem zremisować spośród 30 spotkań, zajmując ostatnie miejsce. W ciągu dwóch lat przeszła drogę z IV ligi do A klasy, w której obecnie się znajduje. – Liczyliśmy: na występy na tym poziomie rozgrywkowy potrzebny jest budżet na poziomie co najmniej 350 tysięcy – mówi Sebastian Magier, grający szkoleniowiec LKS Milanów. To w beniaminku, z racji zajmowanej pierwszej lokaty, wielu widzi kandydata do awansu. – Nasz budżet to około 50 tysięcy. Pojawiły się już różne firmy, które być może byłyby zainteresowane inwestycją w klub. Trudno jednak stwierdzić jak to wszystko się zakończy. Przystępowaliśmy do rozgrywek z zamiarem utrzymania w bialskiej klasie okręgowej. Zadanie to wykonaliśmy już na półmetku rozgrywek. Nie będziemy zwalniać tempa i zamierzamy walczyć o zwycięstwo z każdym przeciwnikiem.
Do konkretnej deklaracji nie skłaniają się także w Międzyrzecu Podlaskim. Choć osoba doświadczonego trenera Mirosława Sobczaka może wskazywać na bardziej ambitne cele… – Mamy ciekawy zespół. Bardzo dobrze pracuje mi się w Huraganie. Zobaczymy, co wyjdzie z naszej współpracy. Władze klubu jednak nie naciskają na konieczność awansu – mówi Sobczak.
(grom)