Miejscowych martwi kontuzja doświadczonego bramkarza Włodzimierza Lisiewicza
Był to mecz trzeciej po pierwszej rundzie drużyny gospodarzy z drugą w klasyfikacji ekipą z Piszczaca. Miejscowi przystąpili do niego z marszu. - Praktycznie nie mieliśmy żadnego meczu kontrolnego w zimowym okresie przygotowawczym. Warunki atmosferyczne i nasze boisko stanęły nam na przeszkodzie abyśmy zagrali najpierw sparing z Gręzovią Gręzówka, a następnie mecz Pucharu Polski z Niwą Łomazy. Co więcej, praca i obowiązki piłkarzy sprawiły, że nie mieliśmy tak naprawdę jednego wspólnego treningu. Zawodnicy przygotowywali się indywidualnie, biegali, niektórzy brali udział w turniejach. Mecz z Lutnią dla wielu piłkarzy był pierwszym wspólnym wydarzeniem na boisku w tym roku - tłumaczy Marcin Chwedoruk, kierownik ŁKS Łazy.
W zespole gospodarzy zabrakło Michała Purzyckiego, który zakończył karierę oraz Krzysztofa Kierycha. Ostatni wyjechał zagranicę. W wyjściowym składzie pojawili się za to nowi młodzieżowcy: Jakub Rożen i Patryk Smyk, obaj z przeszłością w Orlętach Łuków.
W pierwszej połowie więcej z gry mieli goście. Już w dziewiątej minucie przyjezdni cieszyli się z prowadzenia. Włodzimierza Lisiewicza w bramce ekipy z Łazów pokonał pięknym strzałem Jakub Dobosz. - Było to ładne uderzenie w okienko, nasz bramkarz nie mógł wiele zrobić przy tym strzale - mówi kierownik ŁKS. - Kuba długo się składał to tego strzału, ale jak już przymierzył z 30 m, to gol „stadiony świata” - dodaje Mateusz Kacik, trener Lutni Piszczac.
Gospodarze, w drugiej części mieli swoje okazje do zdobycia wyrównującej bramki. - Radosław Szustek trafił w słupek. W dogodnej sytuacji był Mateusz Wysokiński, który po podaniu od naszego bramkarza znalazł się sam na sam z golkiperem gości. Niestety, piłka minęła bramkę Lutni - relacjonuje Chwedoruk.
Goście także wypracowali dogodne sytuacje. Na listę strzelców mogli się wpisać Damian Artymiuk, Sebastian Całka, a Paweł Lipiński trafił w słupek. W końcówce przyjezdni strzelili drugiego gola. Tym razem akcję celnym strzałem zakończył Dawid Mackiewicz. - To 19-letni napastnik, którego pozyskaliśmy z Akademii Piłkarskiej Podlasia Biała Podlaska, w ostatnim tygodniu przed wznowieniem rozgrywek - tłumaczy szkoleniowiec zespołu z Piszczaca.
Przy próbie interwencji w obronie strzału na 2:0 kontuzji barku doznał bramkarz ŁKS Łazy Włodzimierz Lisiewicz. - Bramkarz upadł tak niefortunnie, że wyskoczył mu bark. Został odwieziony karetką do szpitala. Jesteśmy zaniepokojeni stanem jego zdrowia - mówi Chwedoruk.
Mecz zakończył się wygraną Lutni 2:0. - Z przebiegu spotkania byliśmy lepsi. Cieszymy się, że od zwycięstwa rozpoczynamy rundę rewanżową. Chcemy powalczyć o jak najlepszy wynik. Dobrze byłoby utrzymać wysokie drugie miejsce w tabeli - mówi opiekun gości. - Mimo porażki jesteśmy zadowoleni z gry. Kto wie, jak potoczyłoby się to spotkanie, gdybyśmy strzelili gola na 1:1. Myślę, że po dwóch, trzech spotkaniach wejdziemy na swój poziom. Cel w lidze zostaje niezmienny, chcemy zakończyć rywalizację w pierwszej trójce tabeli - podsumowuje kierownik ŁKS.
ŁKS Łazy - Lutnia Piszczac 0:2 (0:1)
Bramki: Dobosz (9), Mackiewicz (81).
Łazy: Lisiewicz (81 Dąbrowski) - Gałach, Smyk, Janaszek (65 Wysokiński), Goławski, Wereszczyński, Soćko, Rożen, Ebert, Olszewski, Szustek.
Lutnia: Kasperek - Olszewski (78 Ramotowski), Kurowski, Stankiewicz, Hawryluk, Hołownia, Dobosz (65 Piszcz), Całka (88 J. Lipiński), Kuczyński (75 P. Lipiński), Tuttas (87 Korzeniewski), Artymiuk (75 Mackiewicz).