Fedor Cernych podpisał nowy kontrakt z Górnikiem Łęczna. Umowa będzie obowiązywała do końca przyszłego sezonu.
Obecnie przewaga nad strefą spadkową wynosi cztery punkty, więc teoretycznie nie ma większych powodów do obaw. Tyle tylko, że sami piłkarze mają większe ambicje i otwarcie mówią, że chcą awansować do grupy mistrzowskiej. Podobne marzenia mają zapewne kibice. Niestety, wraz z porażką w Kielcach czołowa ósemka znów nieco się oddaliła.
Na szczęście w dalszym ciągu są to jedynie trzy punkty. Tyle tylko, że czasu na odrobienie strat jest coraz mniej. Już tylko cztery kolejki. A kalendarz tylko na pierwszy rzut oka sprzyja zielono-czarnym.
Bo owszem, aż trzy z tych meczów rozegrają na własnym boisku, gdzie radzą sobie zdecydowanie lepiej niż na wyjazdach, ale czekają ich pojedynki z wymagającymi rywalami: walczącym o mistrzostwom Lechem Poznań i mającymi podobne aspiracje, co Górnik, Podbeskidziem Bielsko-Biała, Lechią Gdańsk i Piastem Gliwice.
Ciężko wróżyć, ile punktów będą potrzebowali zielono-czarni, żeby zdystansować rywali, ale można szacować, że osiem do dziewięciu „oczek” powinno wystarczyć. To oznacza, że na kolejne wpadki nie ma już miejsca i trzeba jak najszybciej odzyskać formę, która w ostatnich meczach pozostawiała wiele do życzenia.
W trzech z czterech ostatnich meczów (wliczając wygrane spotkanie z Cracovią) Górnik prezentował się bardzo kiepsko. Większych zastrzeżeń do dyspozycji łęcznian nie można było mieć jedynie po meczu w Białymstoku, ale tam akurat nie udało się wywalczyć choćby jednego punktu.
Na szczęście na poniedziałkowy mecz z Podbeskidziem do składu powrócą wykartkowani Lukas Bielak i Tomislav Bozić. Wydaje się, że powinni z marszu trafić do wyjściowej jedenastki, bo para Marcin Kalkowski – Maciej Szmatiuk, choć nie popełniła większych błędów, nie zdołała ustrzec drużyny przed stratą bramek.
Szmatiuk powinien wrócić do linii pomocy, gdzie nieźle radził sobie razem z Veljko Nikitoviciem i Tomaszem Nowakiem. Miejsce Kalkowskiego, do czasu aż odzyska pełną formy, jest na ławce rezerwowych. Być może dobrze zrobiłoby mu kilka meczów w drugiej drużynie.
W Łęcznej wciąż czekają na powrót do wysokiej dyspozycji Fedora Cernycha, bo Litwin po kontuzji jest póki co tylko cieniem zawodnika, który jesienią zrobił furorę w T-Mobile Ekstraklasie. Być może pewności doda mu nowy kontrakt, który niedawno podpisał.
– Umowa z Fedorem została przedłużona. Nie mogę zdradzić jednak, jak długo będzie obowiązywała – powiedział Jakub Drzewiecki, rzecznik Górnika. Nam udało się dowiedzieć, że kontrakt będzie ważny do końca sezonu 2015/16.
• Jak Stowarzyszenie Kibiców Górnika Łęczna zareagowało na treść odpowiedzi zarządu klubu na list otwarty? Czy odpowiedź i zawarta argumentacja jest satysfakcjonująca?
– Spodziewaliśmy się dokładnie takiej odpowiedzi, mieliśmy świadomość tego, że decyzja o rozgrywaniu spotkań na Arenie Lublin będzie poza zasięgiem zarządu. Publikacja listu miała swój cel i ten cel udało się osiągnąć, spotkaliśmy się z przedstawicielami rady nadzorczej klubu, zarządu klubu i związków zawodowych działających przy LW Bogdanka. Po długiej i burzliwej dyskusji usłyszeliśmy z ust przewodniczącego rady nadzorczej deklaracje, które nas satysfakcjonują. Chciałbym jednak podkreślić, że nie czujemy się wygrani, nie czujemy się stroną w konflikcie, bo konfliktu de facto nie było.
• Czy w związku z tym stowarzyszenie planuje protest czy odstąpi od niego i zorganizowany doping na meczach Górnika będzie prowadzony?
– Każdy z nas ma na celu przede wszystkim dobro klubu. Niekiedy to dobro przychodzi w wielkich bólach i po ciężkich bojach, jak w przypadku walki o powrót do nazwy okupionej dwuletnim bojkotem. Dzisiaj konflikt nikomu nie jest potrzebny, zawodnicy walczą o grupę mistrzowską, atmosfera na stadionie jest świetna, coraz częściej notujemy komplet publiczności. Jesteśmy przekonani, że spokojna atmosfera wokół klubu i wsparcie kibiców będzie pomocne piłkarzom. Oczywiście pilotujemy rozwój sytuacji jednak na tą chwilę wykluczamy organizowanie jakiegokolwiek protestu.