Rozmowa z Fedorem Cernych, piłkarzem Górnika Łęczna i reprezentacji Litwy.
– Od początku kontrakt był skonstruowany na zasadzie jeden plus jeden, a teraz został po prostu automatycznie przedłużony przez klubu.
• Dostałeś chociaż podwyżkę?
– Niewielką, taką, jak była zapisana w kontrakcie. Ale to bardzo podobne pieniądze, jak miałem dotychczas.
• Chciałbyś wypełnić tę umowę i grać w Górniku do końca przyszłego sezonu czy będziesz chciał wcześniej odejść?
–Póki co nie rozglądam się za nowymi klubami, nie myślę o tym, co będzie za kilka miesięcy. Jeśli latem pojawią się jakieś oferty to będziemy się zastanawiali. Na razie jednak koncentruję się na grze w Górniku i walce o czołową ósemkę.
• Porażka w Kielcach sprawiła, że ta walka będzie trudniejsza.
– Ciężko mi powiedzieć, dlaczego przegraliśmy to spotkanie. Nie mieliśmy chyba po prostu swojego dnia. Teraz musimy szybko się zmobilizować, bo nie ma już czasu na kolejne wpadki. Zostały cztery mecze, trzy zagramy u siebie, wszystko jest w naszych nogach.
• W poniedziałek mecz z Podbeskidziem. Macie rachunki do wyrównania, bo jesienią przegraliście na wyjeździe 0:1.
– To prawda, ale my teraz jesteśmy w takiej sytuacji, że nie ma co się oglądać na rywali, musimy wygrywać z każdym. Trzeba te punkty sobie wywalczyć, ale potrzebujemy też naszej dobrej gry, musimy zdominować rywali i narzucić im swój styl.
• Wiele będzie zależało od Fedora Cernycha, a ostatnio nie jesteś w najlepszej dyspozycji. Brakuje przede wszystkim liczb – goli i asyst.
– Kiedyś, gdy byłem młodszy, przejmowałem się niewykorzystanymi sytuacjami, złymi seriami, teraz podchodzę do tego na spokojnie. Dziś nie czuję presji. Wiem, że nie ma sensu się stresować, bo w końcu uda się przełamać. Grunt to spokojna głowa. Chciałbym oczywiście, żeby tych bramek było tyle, co jesienią, ale najważniejsze, żeby być pożytecznym dla drużyny, żeby Górnik wygrywał.
• Jak czujesz się pod względem fizycznym? Odczuwasz jeszcze skutki kontuzji?
– Praktycznie w ogóle nie uczestniczyłem w zimowych przygotowaniach. To musiało zostawić ślady. Teraz czuję się już jednak zdecydowanie lepiej, każdy tydzień treningów z zespołem sprawia, że dochodzę do optymalnej dyspozycji. Czas pracuje na moją korzyść.
• W Kielcach po raz pierwszy od dawna zagrałeś na lewym skrzydle, a nie w ataku. Kiedyś to była twoja ulubiona pozycja, dziś ma jeszcze dla ciebie znaczenie, gdzie grasz?
– Raz jestem na lewym skrzydle, raz z przodu. To trener decyduje. Ja zawsze dostosuję się dla dobra drużyny.
Rozmawiał Michał Beczek