W poniedziałek o godz. 18 Górnik zmierzy się na własnym stadionie z Podbeskidziem. Po porażce w Kielcach Górnik znalazł się w trudnym położeniu. Co prawda do górnej ósemki wciąż nie ma daleko, ale znacznie bliżej zrobiło mu się do strefy spadkowej.
W dodatku w tej kolejce swoje mecze powygrywali rywale z podobnymi ambicjami. Po trzy punkty zdobyły Piast i Pogoń (dwa gole Łukasza Zwolińskiego, a pierwszy wyjątkowej urody), którym na dobre wyszły zmiany trenerów.
Zwyciężył też Ruch i dzięki temu po wielu miesiącach wreszcie uciekł z niebezpiecznej strefy. A do tego jeszcze Lechia pokonała Legię. Dlatego poniedziałkowy mecz z Podbeskidziem urósł do niebywałej rangi. Jeśli podopieczni Jurija Szatałowa doznają porażki, to w oczy zajarzy im widmo degradacji.
Górnik na wiosnę spisuje się poniżej oczekiwań – w siedmiu meczach wywalczył tylko osiem punktów. Strzelił też najmniej goli spośród wszystkich zespołów, bo zaledwie pięć. Taka "skuteczność” musiała odbić się na wynikach. Zbierane między rundami splendory, w tym tytuły "drużyna roku” i "trener roku” rozmyły się w wiosennej słabiźnie.
Obrazem niemocy okazał się wyjazd do Kielc, gdzie "zielono-czarni” byli tylko tłem dla gospodarzy. Jurij Szatałow poza jedenastką może zostawić kapitana Veljko Nikitovicia, miejsca pewnie zabraknie też dla Shpetima Hasaniego. Do drużyny natomiast wrócą już Tomislav Bożić i Lukas Bielak, z Koroną pauzujący za kartki. Szansę może dostać też sprowadzony zimą Filipp Rudik.
– Mecz z Koroną to mecz bez nas w ofensywie, mieliśmy bardzo mało konkretów –mówił na klubowym portalu drugi trener Andrzej Rybarski.
– Zagraliśmy słabo i musimy to jak najszybciej poprawić. Ale to nie były jedyne przyczyny porażki. Pierwszego gola straciliśmy w zbyt łatwy sposób, Jacek Kiełb dryfował po boisku z piłką, a przy drugim zostało zgubione krycie. Jednak to ofensywa odciąża defensywę. Podbeskidzie to zespół grający bardzo podobnie do Korony. Leszek Ojrzyński wcześniej był w Kielcach i zaszczepił w swoich zawodnikach pewien rodzaj gry, przede wszystkim podejście do gry, waleczność o każdy centymetr, granie w kryciu, ciągłość w agresji. Duże nacisk kładą też na stałe fragmenty gry. To będzie mecz walki, zaangażowania i musimy to u siebie pokazać. A jeśli pokażemy, to wtedy będziemy mogli myśleć o wygranej. To nie jest mecz kluczowy, bo przed nami są w sumie jeszcze cztery występy w rundy zasadniczej, w tym trzy siebie – dodał.
Mimo to dla obu zespołów będzie to mecz za sześć punktów, a dla Górnika nawet z "nożem na gardle”. A później będzie już tylko trudniej.