Przed Ogniwem Wierzbica pracowita przerwa zimowa, a wiosną zacięty bój o utrzymanie
Sytuacja nie wygląda różowo. Na półmetku drużyna zajęła odległe 13. miejsce. I gdyby na tym pozostała po rundzie rewanżowej, przy niekorzystnym scenariuszu awansów i spadków z IV ligi i chełmskiej klasy A, zostałaby zdegradowana. – Nawet o takiej opcji nie myślimy – mówi Jacek Kłos, nowy prezes klubu z Wierzbicy.
Tak nisko w tabeli Ogniwo nie było od dobrych kilkudziesięciu lat. Przed nowym prezesem i władzami klubu bardzo poważne wyzwanie. Już podjęto pierwsze kroki. – Spotkałem się z zawodnikami, którzy sami doszli do wniosku, że drużynie potrzeba nowych twarzy – tłumaczy Kłos. Problemem w pierwszej rundzie była frekwencja na zajęciach, szczególnie po odejściu po czterech kolejkach trenera Kłosa. Jego następca Marek Tarnowski nie miał komfortu pracy z całym zespołem. – Powody były różne: wyjazdy zawodników do pracy zagranicę, studia, szkoła, ale też to, że piłkarze zbytnio koncentrowali się na osobie szkoleniowca, a nie na pracy na zajęciach. Między graczami i szkoleniowcem najzwyczajniej „nie było chemii” – twierdzi prezes.
Los trenera Tarnowskiego zależy teraz od władz klubu. – Zarząd skłania się do zmiany szkoleniowca. I jeśli taka decyzja zapadnie, trener z pewnością przyjmie ją „na klatę”. Z drugiej strony wiem, że szkoleniowiec nadal chce prowadzić zespół. Sprawa powinna być jasna w ciągu kilku najbliższych dni – wyjaśnia Kłos. Jeśli Marek Tarnowski nie zyska dalszego zaufania osób decyzyjnych w Ogniwie, klub będzie musiał poszukać nowego opiekuna dla drużyny. – Wbrew pozorom nie tak łatwo kogoś znaleźć, szczególnie w naszym chełmskim środowisku, do prowadzenia zespołu – twierdzi prezes.
Z ewentualnym przyjściem nowego opiekuna klub wiąże swoje nadzieje. – Nowy szkoleniowiec z pewnością może sprowadzić także „swoich” zawodników. Potrzebujmy nowych twarzy, piłkarzy na każdą pozycję, takich którzy będą wzmocnieniem, a nie tylko podreperowaniem stanu liczebnego na treningach – mówi Kłos. W Ogniwie nie powinno dojść do ubytków kadrowych. Zostają Patryk Bąk i Hubert Filipczuk. Na pierwszego miał ochotę mistrz rundy jesiennej chełmskiej klasy okręgowej Unia Białopole. Z kolei obrońcę chciał sprawdzić w meczach kontrolnych trener IV-ligowego Kłosa Chełm Andrzej Krawiec, który kiedyś pracował w Wierzbicy.
Z pewnością wiosna będzie bardzo pracowita dla władz klubu, trenera i zawodników. – Będziemy walczyć o utrzymanie – zapowiada prezes Kłos. – Myślę, że wygranie siedmiu meczów powinno dać komfort spokojnej pracy dla szkoleniowca. Zdobycie 26-28 punktów powinno zapewnić nam pozostanie w lidze okręgowej.