Adrian Bartkowiak, Krzysztof Kazimierczak, Rafał Niżnik i Kamil Stachyra to zawodnicy, którzy mogą szukać sobie nowych klubów. Wcześniej do Brazylii wrócili Severino oraz Nildo. Górnik nie robi tajemnicy, że obaj nie są już potrzebni w składzie.
– Rozmawialiśmy w tej sprawie z Krzysztofem Kazimierczakiem, Kamilem Stachyrą, Rafałem Niżnikiem i Adrianem Bartkowiakiem – wylicza dyrektor sportowy Artur Kapelko.
– To nie są anonimowi zawodnicy, więc nie powinni mieć problemów. Nildo? Pytał o niego jeden klub z ekstraklasy. Nie będziemy stwarzali mu kłopotów. Czy ktoś jeszcze może odejść? Na tę chwilę nie. Chociaż już wcześniej zaproszenie na testy otrzymał z Polonii Warszawa Mateusz Pielach.
Pomimo takiego stanowiska klubu, wcale nie jest przesądzone, że wszyscy czterej piłkarze opuszczą Łęczną. Tym bardziej, że każdy z nich ma nadal ważny kontrakt z Górnikiem. Na razie wiadomo tylko tyle, że do KSZO Ostrowiec mógłby trafić Stachyra. – Decyzja klubu jest dla mnie pewnym zaskoczeniem – przyznaje Kazimierczak.
– Przecież pół roku temu przedłużono ze mną umowę. Usłyszałem, że może być mi ciężko z wywalczeniem miejsca w drużynie. Nie wiem dlaczego, bo wcale nie czuję, abym przegrał z kimś rywalizację. Na razie niczego nie postanowiłem, bo to jeszcze gorący temat.
O zmianie klimatu nie myśli natomiast Bartkowiak. – Trener powiedział, że ma inną koncepcję budowy zespołu, ale ją chcę podjąć wyzwanie – mówi środkowy obrońca, przed rokiem został sprowadzony z Warty Poznań.
– Wciąż obowiązuje mnie kontrakt i chciałbym go wypełnić. No chyba, że Górnik zacznie robić mi "pod górkę”. Jednak chciałbym tutaj zostać i na pewno zjawię się na pierwszym treningu w przyszłym roku.
Wznowienie zajęć w Łęcznej zaplanowano 10 stycznia o godz. 11.