– W pierwszej połowie pokazaliśmy niezłą grę, zasłużenie strzeliliśmy gola, ale 10-12 minut w końcówce pierwszej połowy troszkę stanęliśmy, co wykorzystali rywale.
Z wywalczonego punkty w miarę zadowoleni byli też zielono-czarni. Mały niedosyt jednak pozostał, bo przy odrobinie szczęścia Górnik mógł wygrać to spotkanie. W końcówce za czerwoną kartkę z boiska wyleciał Bartosz Ślusarski, a gospodarze postanowili spróbować wykorzystać osłabienie rywali i mocniej zaatakowali. Dwukrotnie w dobrej sytuacji znajdował się Shpetim Hasani, ale najpierw główkował minimalnie niecelnie, a chwilę później jego uderzenie odbił Malarz.
Urodzony w Kosowie napastnik, który ostatnio występował w szwedzkiej ekstraklasie, może żałować w szczególności pierwszej okazji. Inny rezerwowy Sebastian Szałachowski dograł mu piłkę „na nos”, ale niepilnowany przez nikogo 31-latek nieznacznie się pomylił.
„Stefan” jak ze względu na trudne do wymówienia imię „ochrzcili” go koledzy, w ciągu kwadransa pokazał jednak, że ma papiery na granie. Umie się ustawić, widać, że piłka szuka go w polu karnym. Jest też znacznie silniejszy fizycznie niż sprawdzani wcześniej na szpicy Paweł Buzała i Fedor Cernych. Dlatego w sobotnim spotkaniu z Legią Warszawa powinien zagrać już od pierwszych minut.
Prawdopodobnie będzie to jedyna zmiana w składzie zielono-czarnych. Oczywiście, jeżeli uda się uniknąć kontuzji. Między słupkami na dobre zadomowił się Silvio Rodić. Serb ani razu nie zachował jeszcze czystego konta, ale poza bramką straconą w meczu z Ruchem Chorzów, nie można mieć do jego postawy większych zastrzeżeń.
To złe wieści dla Sergiusza Prusaka. 35-latek był numerem jeden w łęczyńskim zespole w pierwszej lidze i walnie przyczynił się do awansu. Wystarczył jednak jeden mecz pauzy za czerwoną kartkę, żeby stracił pozycję na rzecz Rodicia. Nic nie wskazuje na to, żeby Jurij Szatałow szybko zmienił swój ranking.
Pewne miejsce w zespole wywalczył sobie również Łukasz Mierzejewski, który w pierwszej lidze tylko z ławki rezerwowych oglądał występy Pawła Sasina. W trakcie okresu przygotowawczego przekonał do siebie jednak szkoleniowca i odesłał rywala na ławkę. W poniedziałek był jedną z kluczowych postaci Górnika w meczu z Bełchatowie. Zaczął słabo, odpuszczając krycie Michała Maka, który zdobył gola dla rywali, ale później spisywał się już bardzo dobrze, podsumowując występ ładną bramką.