Reprezentacja Polski zainaugurowała mistrzostwa świata U-17 od bezbramkowego remis z Japonią. W Biało-Czerwonych barwach wystąpiły dwie zawodniczki Górnika Łęczna
W reprezentacji prowadzonej przez Marcina Kasprowicza w pierwszej jedenastce pojawiły się Lena Marczak i Julia Ostrowska. Ta druga grała przez 63 min, kiedy została zmieniona przez Kingę Wyrwas. Ostrowska może być zadowolona ze swojego występu, bo była bardzo aktywna. W 43 min powinna zanotować asystę, ale jej idealne podanie koncertowo zmarnowała Oliwia Związek. Marczak została zdjęta z murawy w 84 min i o jej występie można śmiało powiedzieć, że był solidny.
Z punktu widzenia polskiego kibica, najważniejszy moment czwartkowego spotkania miał miejsce w 36 min, kiedy Biało-Czerwone mogły cieszyć się bramki. Trwająca wiele minut analiza VAR zakończyła się jednak nie po myśli naszych zawodniczek, ponieważ sędzina uznała, że piłka nie przekroczyła całkowicie linii bramkowej. W drugiej połowie to Japonki miały niewielką przewagę, ale między słupkami polskiej bramki dobrze spisywała się Julia Woźniak. – To Jak najbardziej cenny punkt. Trzeba go szanować. Ten mecz mógł różnie się ułożyć. I tak naprawdę nasze sytuacje bramkowe, klarowne, stuprocentowe mogły sprawić, że byśmy byli też zwycięzcami. Natomiast rywal też stworzył sobie sytuacje bramkowe, gdzie były problematyczne i sporne momenty. Ale wybroniliśmy je. Tutaj świetna postawa Julii Woźniak i całego bloku obronnego, całego zespołu sprawiła, że podzieliliśmy się punktami z Japonią. Jeszcze raz przypomnę, że my byliśmy losowani z czwartego koszyka w mistrzostwach świata, a Japonia z pierwszego. Doskonale wiedzieliśmy, kto był faworytem. To w reprezentacji Japonii jest ogromne rozczarowanie. My nie jesteśmy rozczarowani. My bierzemy ten punkt i z głową podniesioną kończymy ten mecz. Gratuluję zespołowi takiej postawy, takiej determinacji, zaangażowania, woli walki. I przede wszystkim – tą największą niewiadomą była wydolność. I tutaj były fragmenty, gdzie inicjatywa była z naszej strony, byliśmy proaktywni, czyli tak jak zakładaliśmy, tak jak jest to wpisane w nas sposób grania. Natomiast były też momenty, gdzie inicjatywa była po stronie Japonii. Ale w dużej mierze kontrolowaliśmy te sytuacje. Dawało to bezpieczeństwo temu, co za chwilę wydarzy się w atakowaniu. W pierwszej połowie stworzyliśmy kilka sytuacji bramkowych, w drugiej połowie mieliśmy sytuacje bramkowe. Ktoś mógłby powiedzieć, że finalizacja nie była na najwyższym poziomie. Ta finalizacja będzie. To środowisko, które stwarzają mistrzostwa świata, rozwija nasze piłkarki, gramy coraz lepiej, z meczu na mecz jesteśmy lepsi – powiedział urodzony w Białej Podlaskiej Marcin Kasprowicz, opiekun reprezentacji Polski.
Trójka z awansem
W rozgrywanej w minionym tygodniu 1/32 finału Pucharu Polski województwo lubelskie miało czterech reprezentantów. Najbardziej efektowny występ zaliczył Górnik Łęczna. Podopieczne Patryka Błaziaka rozgromiły Stomilanki Olsztyn aż 9:0. Hat-trickiem popisała się Julia Piętakiewicz. Dwie bramki zdobyła Roksana Ratajczyk. Po bramce na swoich kontach zapisały Marcjanna Zawadzka, Katja Skupień, Aleksandra Posiewka i Jagoda Cyraniak. Z roli faworyta dobrze wywiązał się MOSiR Lubartów. Drugoligowiec rozbił 3:0 Dąb Zabierzów Bicheński po golach Igi Karpińkiej, Julii Wójcik i Krystyny Kusiak. O niespodziankę postarała się Unia. Lublinianki przewodzące II lidze pokonały 2:0 grający o poziom wyżej UJ Kraków. Trafienia w tym meczu zaliczyły Kaja Franaszczyk i Weronika Mazur. Jedynym zespołem, który pożegnał się z pucharowymi zmaganiami już na tym etapie są rezerwy Unii, które uległy aż 0:6 Targowiankę Targowisko.