Rewelacyjnie spisujący się wiosną podopieczni Ryszarda Tarasiewicza są w rundzie finałowej cieniami samych siebie. Przegrali dwa kolejne mecze – z Ruchem Chorzów oraz Zawiszą Bydgoszcz, i widmo degradacji podobnie jak piłkarzom z Łęcznej, poważnie zajrzało im w oczy.
– Wyglądało to źle, doszły do tego indywidualne błędy. Zawisza na początku jeszcze nie wykorzystał sytuacji. To jednak nie był dla nas zimny prysznic, tylko dopiero początek tej lawiny błędów. Strzelili jedną i drugą, zakończyli połowę trzecią – powiedział dla oficjalnej strony swojego klubu napastnik Korony Przemysław Trytko.
– Z Górnikiem Łęczna musimy zagrać tak jak wcześniej w poprzednich meczach, których graliśmy dobrze i punktowaliśmy. Wtedy nie pozwalaliśmy na zbyt wiele przeciwnikom. Ta runda finałowa fatalnie się dla nas zaczęła. Mamy dwie porażki i musimy wyjść z tej sytuacji już w najbliższym spotkaniu – dodał kapitan zespołu Piotr Malarczyk.
Obie drużyny znajdują się więc pod dużą presją i obie będą szukały okazji do rehabilitacji. Zwycięstwo jest marzeniem, ale i podział punktów zapewne nie zmartwiłby żadnej ze stron. Nieznacznym faworytem będą gospodarze, a najważniejszym zadaniem dla trenera Ryszarda Tarasiewicza zestawienie linii obrony. Po wyrwaniu z niej dwóch kluczowych elementów - kontuzjowanych Radka Dejmka oraz Pawła Golańskiego to właśnie do tej formacji było najwięcej zastrzeżeń.
Oba zespoły grały ze sobą już 26 razy. 11-krotnie zwyciężali piłkarze Korony, 11 razy górą był Górnik, a cztery spotkania zakończyły się remisami. Ostatni mecz, rozegrany w Kielcach, zasłużenie, 2:0, wygrali jednak "żółto-czerwoni". Łęcznianie nie biorą pod uwagę, że historia może się powtórzyć, ale żeby ugrać przynajmniej punkt, muszą spisać się znacznie lepiej niż przed trzema dniami w spotkaniu z Cracovią.
Nie wiadomo, czy w meczu z Koroną Jurij Szatałow będzie mógł skorzystać z Łukasza Mierzejewskiego, który doznał kontuzji w ostatniej kolejce. Jeżeli Mierzej nie będzie gotowy do gry, jego miejsce zajmie najprawdopodobniej Paweł Sasin, do pomocy zostanie przesunięty Fedor Cernych, a na szpicy zagra Shpetin Hasani.