Rozmowa z Franciszkiem Smudą, trenerem Górnika Łęczna
- Zacznijmy od pozytywnych aspektów. Co zdaniem trenera najlepiej się udało w Górniku?
– W tak krótkim okresie pracowałem w Łęcznej z dużą przyjemnością. Udało się mi stworzyć zespół, którego gra wielu przypadła do gustu. I tak jak podkreślałem, kilka razy byliśmy drużyną kolejki bo rozgrywaliśmy świetne mecze. Brakowało nam szczęścia w defensywie. Gdyby nie plaga kontuzji w linii obrony, to na pewno wiele meczów zakończyłoby się innymi wynikami. W wielu spotkaniach musieliśmy szukać alternatyw i zmieniać poszczególnym graczom pod wpływem chwili pozycje. To było niezwykle trudne. Na koniec można też dodać i powiedzieć, że sędziowie też nam nie pomagali. Gdybyśmy zdobyli punkty w tych spotkaniach, w których sędziowie popełniali błędy to nie byłoby tych kłopotów. Pokazaliśmy, że umiemy stworzyć ciekawe widowiska. Niestety musimy się pożegnać z Ekstraklasą.
- A byłby pan gotowy prowadzić Górnika w I lidze?
–Teraz jest czas aby wszystko przełknąć. Nie przeżywałem jeszcze takiej sytuacji. Myślę, że na Lubelszczyźnie jest fantastyczny klimat. Można stworzyć fajny zespół i wrócić do ekstraklasy. Już nie jedną porażkę poniosłem, ale nie spodziewałem się, że ta drużyna znajdzie się w I lidze. Potencjał był dużo, dużo większy. Teraz pora na nowo poukładać drużynę i najlepiej w pierwszym roku po spadku bić się o ponowny awans do ekstraklasy.
- Po meczu starał się pan pocieszać swoich zawodników?
– Tak, to był naprawdę bardzo wyjątkowy okres. Ci piłkarze to bardzo mili i sympatyczni ludzie. Fajnie się z nimi współpracowało. Tylko szkoda, że tak to teraz wygląda i nie wiadomo ilu z nich wróci i może się to „rozklei”. Ale nie ma co gdybać, zobaczymy. Teraz to już rola zarządu i klubu. Ja na tyle ile będę mógł to pomogę. Bardzo spodobało mi się na Lubelszczyźnie, polubiłem tutejsze środowisko i bardzo mi szkoda, że stało jak się stało.
- Cała ta otoczka meczu z Ruchem wyglądała jak sytuacja z lat 90 poprzedniego stulecia
– Co tu dużo mówić. Zagłębie nie może przegrać u siebie 1:3 z Arką. Widzieliśmy tydzień wcześniej u nas walczyli i gryźli trawę...
- Czyli spodziewał się pan, że „Miedziowym” bardziej będzie zależeć na wygranej?
– Na pewno liczyłem, że mając silny zespół będą walczyli w sposób sportowy. Być może tak było, ale trudno mi powiedzieć, bo ja tego meczu nie widziałem.
- Ile potrzebuje pan dni wolnego żeby ochłonąć po tym wszystkim co się wydarzyło?
– Nie wiem, może dwa, trzy dni. Ale jeżeli będę pracować to na pewno będę to chciał robić w Górniku.
- Wrócił pan do ekstraklasy i dodał jej kolorytu. Ekstraklasa potrzebowała Franciszka Smudy, teraz również Górnik go potrzebuje...
– Pracowało mi się na Lubelszczyźnie wyśmienicie. Na każdym kroku spotykałem się z życzliwością i z takimi ludźmi aż chce się pracować.
- Więc emerytura nie wchodzi w grę?
–Absolutnie nie! I jeszcze długo, długo nie.