W zaległym meczu czwartej kolejki Motor Lublin przegrał u siebie z Jagiellonią Białystok 0:2. Gospodarze tradycyjnie w tym sezonie wypracowali sobie kilka dogodnych sytuacji, ale po raz kolejny zabrakło im zimnej głowy pod bramką rywali i odrobinę szczęścia.
Przez pierwsze 20 minut było bardzo dokładnie widać, która z drużyn jest mistrzem Polski, a która beniaminkiem. Jagiellonia już w czwartej minucie objęła prowadzenie.
Sergi Samper zagrywał do tyłu, a Ivan Brkić miał problemy z przyjęciem. Błyskawicznie wykorzystał to Lamine Diaby-Fadiga, który dopadł do golkipera Motoru, piłka spadła pod nogi Kristoffera Hansena, a Norweg wycofał ją do Tarasa Romanczuka. Reprezentant Polski zrobił swoje i strzelił na 0:1.
Później „Jaga” miała wszystko pod kontrolą. Łatwo radziła sobie z pressingiem żółto-biało-niebieskich. Gospodarze mieli duże problemy, żeby skonstruować jakąkolwiek akcję ofensywną. W 24 minucie przez chwilę wydawało się, że jest 1:1. Kaan Caliskaner w starciu ze swoim byłym klubem dobrze zabrał się z piłką, dograł do Michała Króla, a ten wyłożył futbolówkę do Samuela Mraza. Słowak wpakował ją do siatki. Niestety, szybko okazało się, że był na pozycji spalonej.
Ta akcja wyraźnie dodała jednak miejscowym skrzydeł. To Motor przejął inicjatywę i pokazał dokładnie to, co kibice PKO BP Ekstraklasy w tym sezonie już widzieli: jeżeli zaatakujesz mistrza Polski, to ten będzie popełniał błędy w defensywie. W 28 minucie pojawiły się dwie szanse na wyrównanie. Najpierw Michał Król świetnie „złamał” akcję do środka i huknął na bramkę. Jeszcze lepiej spisał się golkiper gości, który zbił piłkę na poprzeczkę. Po chwili Jacques Ndiaye uderzył z powietrza centymetry nad poprzeczką.
Podopieczni Adriana Siemieńca przebudzili się w końcówce. Brkić niepotrzebnie wychodził z bramki. Jesus Imaz lobował jednak bramkarza z ostrego kąta i spudłował. Niedługo później Miki Vilar szczęśliwie dopadł do piłki w polu karnym, ale nie potrafił jej opanować. W doliczonym czasie gry był strzał Mraza, który trafił w rywala i znowu bardzo dobra próba Michała Króla. Skrzydłowy, jak zwykle po rzucie rożnym czekał przed szesnastką i ładnie uderzył z powietrza. Piłka skozłowała przed Sławomirem Abramowiczem, ale bramkarz znowu zrobił swoje.
Obie ekipy rozpoczęły drugą połowę z wysokiego c. W 47 minucie powinno być 1:1. Samper rzucił świetną piłkę na lewe skrzydło, Caliskaner i Krystian Palacz wymienili podania w szesnastce, ale Niemiec z bliska strzelił obok bramki. Nie wykorzystał swojej szansy Motor, no to za chwilę było 0:2. Jarosław Kubicki szukał w polu karnym Hansena i go znalazł, chociaż bardzo szczęśliwie. Futbolówka odbiła się od jednego gracza gospodarzy, drugiego, aż w końcu spadła pod nogi Norwega, który od razu huknął do siatki na 0:2. Za chwilę po wrzutce Bartosza Wolskiego głową strzelił Mraz. Na posterunku po raz kolejny był jednak Abramowicz.
Zanim minął kwadrans po przerwie szansę miał jeszcze Caliskaner. Przymierzył jednak tylko w boczną siatkę. Ostatnie pół godziny? Inicjatywa była po stronie Motoru. Niestety, niewiele z tego wynikało. „Jaga” dowiozła korzystny wynik do końcowego gwizdka i awansowała na trzecie miejsce w tabeli.
Piłkarze trenera Stolarskiego już w sobotę znowu zagrają u siebie. Tym razem ze Śląskiem Wrocław (godz. 17.30).
Motor Lublin – Jagiellonia Białystok 0:2 (0:1)
Bramki: Romanczuk (4), Hansen (50).
Motor: Brkić – Wójcik, Rudol, Bartos, Palacz, Samper (79 Gąsior), Wolski, Caliskaner (79 Wełniak), M. Król, Mraz (60 Simon), Ndiaye (60 van Hoeven).
Jagiellonia: Abramowicz – Sacek (78 Stojinović), Skrzypczak, Dieguez, Moutinho, Kubicki (68 Listkowski), Romanczuk, Villar (68 Kovacik), Imaz (78 Silva), Hansen, Diaby Fadiga (15 Rybak).
Żółte kartki: Caliskaner – Romanczuk, Sacek, Dieguez.
Sędziował: Paweł Malec (Łódź).
Widzów: 10812.