Świetne widowisko na Arenie Lublin, ale kibice i piłkarze Motoru mogą odczuwać po spotkaniu z Widzewem olbrzymi niedosyt. Gospodarze prowadzili 2:0, a mimo to przegrali 3:4. Jak zawody oceniają trenerzy?
Daniel Myśliwiec (Widzew Łódź)
– Z mojej perspektywy mieliśmy wszystko czego chcieliśmy: przede wszystkim zwycięstwo i takie kwestie poboczne. Mimo że popełniliśmy sporo błędów i straciliśmy aż trzy bramki. A nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak łatwo traciliśmy gole. Trzeba jednak przyznać, że to zasługa bardzo dobrze zorganizowanego przeciwnika. Wygraliśmy coś więcej niż trzy punkty. Na wyjeździe trudniej się punktuje, a po raz kolejny nie mogli być z nami nasi kibice i nam pomagać. Dostać dwie sztuki i wyjść z tego na dwubramkowe prowadzenie? Duży szacunek dla moich piłkarzy, dla ich mentalu. Można było kwestionować, że mamy problemy z wyjazdami, bo z jakichś przyczyn możemy się czegoś bać. Pokazaliśmy, że niekoniecznie. Problemy, które mieliśmy na podłożu organizacyjnym i jeszcze przed meczem takie niestandardowe. W tej sytuacji podnieść się po dwóch ciosach, to jest największe zwycięstwo po tych kluczowych trzech punktach.
Mateusz Stolarski (Motor Lublin)
– Myślę, że najbardziej zawiedliśmy siebie jako zespół. Mamy poczucie dużej rehabilitacji w kolejnych spotkaniach. Ze względu na to, że czasem przytrafia się słabsza seria i wtedy jesteś świadomy, że musisz ciężko pracować i możesz przegrać dwa-trzy kolejne mecze, ale robisz wszystko, żeby wygrać. Gorsze od tego jest uczucie, że wygrywasz dwa mecze i w 17 minucie trzeciego prowadzisz 2:0. I zatracasz siebie, bo wydaje się, że wszystko samo się dokończy. Oddajesz losowi, żeby do 90 minuty dograć spotkanie. Powiedziałem przed meczem, że zagramy z bardzo dobrym zespołem, zorganizowanym, który ma powtarzalny model gry i zachowania. My prowadziliśmy 2:0 po 17 minutach wykorzystując kontry. Musisz to doceniać i o to dbać. Było pewne, że Widzew będzie miał swoje momenty i że zaatakuje. To, że straciliśmy dwie bramki po stałych fragmentach gry, to one nie wynikały z gorszej organizacji czy dużych błędów, tylko z tego, że zatraciliśmy energię i trochę siebie. Mam nadzieję, że to będzie dla nas olbrzymią nauczka na przyszłość. Nie grając złego meczu, ale i bardzo dobrego. Strzeliliśmy jednak trzy gole i w takiej sytuacji nie możemy sobie pozwolić na stratę punktów. Celem Motoru jest zdobycie ich w pierwszej rundzie minimum 20. Mogliśmy się do tego celu zbliżyć, ale się nie udało.
Zmiana sytuacji o 180 stopni po bramkach na 2:0...
– Myślę, że problemem nie są gole ze stałych fragmentów, tylko czemu do tych stałych fragmentów doszło. Byliśmy w obronie niskiej, ale to była słabsza obrona niż z Lechem. Tam byliśmy agresywni w doskoku, próbowaliśmy wypychać przeciwnika, robić presję na piłkę przy dośrodkowaniach, a tutaj nie dbaliśmy o takie małe rzeczy. Co innego jest być w strukturze, a być w strukturze i wykonywać swoje zadania. Dwa rzuty rożne przeciwnik wykonał całkiem nieźle. Można się zawsze lepiej zachować, ale te stałe fragmenty były dobrze wykonane. Dlaczego jednak do nich dochodziło. Kiedy próbowaliśmy wrócić do gry, to przeciwnik wyszedł na prowadzenie. Zawsze, jak próbujesz gonić, to musisz podejmować ryzyko.
Przy wyniku 2:2, czego zabrakło...
– Do bramki na 2:2 oddaliśmy pole. Nie chcę pisać bajek, co się działo potem, bo muszę to obejrzeć. Miałem poczucie, że jest lepiej i że budzimy się ze snu, ale nie chcę wyciągać pochopnych wniosków. Na pewno pod kątem siebie i swojego zęba, który miał Motor tego brakowało. Może nam zabraknąć cech piłkarskich, możemy popełniać błędy. Musimy być jednak agresywni i musimy biegać. Od tego zaczynamy.
Co się działo w przerwie...
– Szliśmy w kierunku, żeby wrócić do zasad, które mamy. Zacząć od pracy bez piłki i potem przejmować inicjatywę. Poza kilkoma pierwszymi minutami po przerwie nie kreowaliśmy zbyt wiele. Trzeba wrócić jednak do tego, że graliśmy z naprawdę dobrym zespołem. Może Widzew ostatnio regularnie nie wygrywał, ale oni kontynuowali swoją bazę, którą mają i dostali za to nagrodę. Dobra praca i dobra gra przeciwnika powodowała, że ten mecz był, jaki był. Dopiero przez ostatnie 15 minut pod nasze dyktando. Wcześniej rywal miał swój plan i go realizował.
Transfer nowego bramkarza...
– Dlaczego szukamy winnych, że popełnił błąd? Za Legię obwiniajmy Stolarskiego, musimy kupić nowego prawego obrońcę. Obwiniajmy Kacpra Rosę za mecz z Widzewem. Samuela Mraza za to, że nie strzela i szukajmy ciągle transferów. Przestańmy narzekać na piłkarzy. Wierzmy w tych zawodników. Mam już dość obwiniania tych chłopaków za to, że popełnią jakiś błąd. To samo jeżeli chodzi o trybuny za ławką. Jeżeli tak ma wyglądać wsparcie dla zawodników. To było kapitalne widowisko, ja jako kibic chciałbym przyjść na kolejne spotkanie Motoru. Po Lechu są najlepsi, a dzisiaj? Musimy budować kulturę wsparcia zawodników, ja za nich dam się pokroić. I nie dlatego, że tak mi wypada powiedzieć, tylko dlatego, że zasłużyli na kredyt zaufania, na to, żeby popełnić błąd i na to, żeby pokazali się w ekstraklasie. Nie będziemy szukać żadnego transferu. Chyba, że Kacper złapie kontuzję. Wtedy będziemy musieli. Ja jestem dumny z tego, jak on zareagował po tym błędzie i jak wrócił do meczu.
Niepewność w defensywie...
– Mogliśmy wpaść w pułapkę strefy komfortu, bo nie mieliśmy tej energii i agresywności, z czego słyniemy. Muszę jednak obejrzeć mecz, czy było elektrycznie, czy inaczej, nie chcę opowiadać bajek.
Wsparcie dla Kacpra Rosy z trybuny H...
– Uważam, że wsparcie kibiców jest nieocenione. I chciałbym, żeby to było kontynuowane. Jak mówi hasło Motor United, razem robimy te wszystkie wielkie rzeczy. To było kapitalne, co zrobiła trybuna H, a do tego podłączył się stadion. Jestem dumny dla jakiego klubu i kibiców mogę pracować. Chodzi jednak o takie pojedyncze głosy, które niosą się z różnych okolic stadionu. Oczywiście, każdy kibice ma prawo do wyrażania swojej opinii. Jest jednak takie powiedzenie, którym się kieruję: jeżeli nie jesteś z nami, kiedy przegrywamy, to nie masz prawa być, kiedy wygrywamy. Chciałbym, żeby te dwa procent kibiców miało takie postrzeganie sytuacji, jak te 98 procent. Kultura klubu jest ważna, wsparcia, gry zespołu, bo zespół musi zapracować na kredyt zaufania, a kibice u których kredyt uda się wyrobić sami będą chcieli nas wspierać. Trybuny jako całość, to życzyłbym każdej drużynie i trenerowi takich trybun.