Trzysta siedemdziesiąt dwie minuty musieli czekać sympatycy Górnika na pierwszego gola w tym sezonie. W niedzielę bramkę rywali odczarował wreszcie Sławomir Nazaruk. Szkoda tylko, że nie udało się tego przekuć w zwycięstwo.
Po stracie gola podopieczni Tadeusza Łapy nie spuścili głów, tylko znowu natarli. Na efekty nie trzeba było długo czekać. I ponownie w roli głównej wystąpił Nazaruk. Szkoda, że tego rezultatu nie udało się dowieść do końca. Tuż przed przerwą Łukasz Maliszewski obsłużył Mateusza Piątkowskiego i golkiper Górnika po raz drugi musiał sięgnąć do sieci.
W drugiej połowie gospodarze dążyli do zdobycia trzeciej bramki, jednak albo brakowało im skuteczności, albo dokładnego ostatniego podania. Dużo jakości w poczynania łęcznian wprowadził Grzegorz Bronowicki, który dopiero zadebiutował w lidze. W końcówce okazje na rozstrzygnięcie meczu mieli Rafał Niżnik i właśnie starszy z braci, ale jego potężny strzał jakimś cudem zdołał zatrzymać Janicki.
Górnik Łęczna – GKP Gorzów Wielkopolski 2:2 (2:2)
Górnik: Wierzchowski – P. Bronowicki, Wallace, Karwan, Kazimierczak – Bartoszewicz, Nikitović (63 G. Bronowicki), Niżnik – Nazaruk (76 Stachyra), Surdykowski, Nakoulma (63 Wójcik).
GKP: Janicki – Truszczyński, Wojciechowski, Grocholski, Topolski – Andruszczak, Obem, Łuszkiewicz, Kaczorowski – Maliszewski (76 Janusiński), Piątkowski.
Żółte kartki: Nazaruk, Wallace – Obem. Sędziował: Kenji Ogiya (Japonia). Widzów: 1500.