W debiucie Bogusława Baniaka Górnik Łęczna zremisował u siebie ze Stomilem Olsztyn 1:1 choć od piątej minuty prowadził. Gdy kibicom wydawało się, że fatalna passa 13 meczów bez wygranej się skończy w doliczonym czasie gry rywale po rzucie rożnym doprowadzili do remisu.
Po meczu widać było spore rozczarowanie zarówno u nowego szkoleniowca łęcznian, jak i zawodników. Trener Baniak na pomeczowej konferencji prasowej bardzo obszernie wypowiedział się na temat sobotniego spotkania. – Mieliśmy przed tym meczem ogromnie wielkie nadzieje. Powiem nieskromnie, że ja sam wiązałem takowe z przyjściem mojej osoby. W związku z przełożonymi meczami miałem więcej czasu na poznanie drużyny – powiedział Baniak. – Za dwie rzeczy mogę pochwalić ten zespół. Pierwsza sprawa: cały zespół wykonał zadanie i zagrał pierwsze 20 minut wysokim pressingiem. Tym samym Górnik Łęczna pokazał, że może strzelić bramkę jako pierwszy – dodał.
Niestety kolejny raz łęcznianie stracili komplet punktów w doliczonym czasie gry. – Nie powiem, że nad tymi zawodnikami ciąży fatum, tylko ogromna… głupota. Ja czegoś podobnego nie widziałem. Bramki wpadają nawet w 96 minucie, a tutaj zostało 30 sekund, mamy rzut rożny i rozgrywamy go w sposób jakiego nie trenowaliśmy przez dwóch doświadczonych zawodników. Z tego zrodziła się kontra, rzut rożny i właściwie z gwizdkiem sędziego remisujemy spotkanie. Po prostu głupota przez duże "G". Jestem rozżalony, bo czułem, że ten zespół drgnął po dwóch tygodniach i pokazała się w nim krew. Jednak w tej głupocie w ostatniej akcji ja również uczestniczyłem. Cóż, wracamy do swojej roboty i szatni. Nie ma żadnych świąt od poniedziałku pracujemy bardzo mocno. Dopóki tutaj będę, to zrobię wszystko, żeby ci zawodnicy zdobywali punkty i poprawili organizację gry – zakończył Baniak.
W nieco lepszych nastrojach byli po meczu gracze Stomilu. – Za nami spotkanie o dużym ciężarze gatunkowym bo oba zespoły są w podobnej sytuacji w tabeli. Źle weszliśmy w mecz i daliśmy się zepchnąć do defensywy, a w konsekwencji rywal strzelił nam bramkę. Późnej zaczęliśmy grać lepiej, udało się oddać kilka strzałów, ale bez powodzenia. Po przerwie chcieliśmy odwrócić losy spotkania i już na początku drugiej połowy Paweł Abbott mógł wyrównać. Gol na 1:1 padł w końcówce i był wynikiem naszej determinacji. Dla nas to cenny punkt, który powinien nas podbudować mentalnie – ocenił trener Stomilu, Kamil Kiereś.