

Górnik Łęczna przegrał na swoim boisku 1:2 ze Zniczem Pruszków tracąc dwa gole po rzutach karnych i sporych kontrowersjach. Nie zmienia to jednak faktu, że łęcznianie w sobotę zagrali najsłabszy mecz w tym roku. Jak spotkanie podsumowali szkoleniowcy?

Grzegorz Szoka, trener Znicza
– Pierwszą kwestią jaką chcę poruszyć to podziękowania dla mojego zespołu. Przez całe spotkanie graliśmy z dużą intensywnością i zaangażowaniem. W żadnym momencie tego meczu nie zwątpiliśmy w zwycięstwo. Realizowaliśmy konsekwentnie swój plan i bardzo się cieszę, że w końcowym rozrachunku dało nam to trzy punkty.
– Odnośnie decyzji sędziego, nic w tym momencie nie myślałem, bo nie miałem na to żadnego wpływu. Czekałem po prostu na to co się wydarzy. W piłce nożnej tak jest, że suma szczęścia i pecha się równoważy. Cieszę się, że strzeliliśmy bramkę, bo pomogło to naszej drużynie wrócić do walki o trzy punkty i ostatecznej wygranej.
– Górnik nie zaskoczył nas. Wiedzieliśmy, że zespół trenera Stano to drużyna potrafiąca grać w różny sposób i w różnej strukturze. Wiedzieliśmy też, że drużyna posiada indywidualności w postaci chociażby Warchoła i Banaszaka. Przez absencje i kartki rywala nie do końca mogliśmy przewidzieć w jakim ustawieniu przeciwko nam zagrają łęcznianie. Przygotowywaliśmy się do tego meczu pod kątem tego co widzieliśmy w poprzednich spotkaniach, ale z zastrzeżeniem, że trzeba bacznie obserwować sytuację na boisku gdyż rywalem mogą zmieniać się na poszczególnych pozycjach. Mecz ułożył się tak, że musieliśmy gonić wynik po indywidualnym błędzie. To nas nie załamało i graliśmy tak jak chcieliśmy będąc często przy piłce. Fajnie, że ta drużyna się rozwija i jest dobrze zorganizowana. Gole padły po rzutach karnych, a nie pięknych akcjach, ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy. W końcówce było nieco nerwowo, ale chwała drużynie za to, że utrzymała prowadzenie. Naszym celem jest utrzymanie w Betclic I Lidzie i na tym się skupiamy. Chcemy jak najszybciej zdobyć 40 punktów.
Pavol Stano, trener Górnika
– Jestem bardzo zły, bo po dwóch poprzednich meczach wlewających optymizm – z ŁKS u siebie i Polonią w Warszawie, gdzie grając w osłabieniu prezentowaliśmy się dobrze tym razem mecz miał dwie twarze. Do momentu zejścia z boiska Branislava Spacila byliśmy niebezpieczni przy kontratakach. Był to krótki moment, ale czuliśmy się wtedy dobrze. Skład był ustawiony bardzo ofensywnie, także ze względu na kartki i kontuzje. Po straconej bramce na 1:1 widać było, że straciliśmy wiarę w siebie. Zmiany też nam tym razem nie pomogły. Pod koniec meczu mieliśmy jeszcze okazję na gola, ale wygrała drużyna lepsza od nas. Trzeba jak najlepiej przygotowywać się do kolejnych meczów. Jestem bowiem przekonany, że potrafimy grać lepiej.
– Spacil musi przejść badania, bo ma problemy zdrowotne z barkiem. To dla nas bardzo ważny zawodnik i mam nadzieję, że będzie mógł nas wspierać w kolejnych meczach. W ostatnim czasie pojawiły się kontuzje, ale zawodnicy z urazami dochodzą do siebie. W meczu ze Zniczem pomieszałem trochę w składzie ze względu na kartki. Nie może to być jednak naszym wytłumaczeniem.
– Czy gramy dwie różne połowy? Mieliśmy swoje problemy kadrowe, a w ostatnim meczu brakowało nam zbierania „drugich piłek”. Na pewno to, że gramy nieco nierówno nie jest kwestią złego przygotowania kondycyjnego. Kiedy zaczynamy mecz dobrze to przeciwnik zmienia styl gry i musimy na to lepiej reagować. Z drugiej strony kiedy my zaczynamy mecz gorzej, to też potrafimy się poprawić. Reasumując interakcja pomiędzy zespołem, a trenerem musi być lepsza.
– Pierwszy karny i zagranie ręką miało miejsce po lekkim rykoszecie od brzucha, a pozycja ręki była naturalna. Wiadomo, że taki karny ma wpływ na mentalną sferę drużyny. Natomiast nie może to być naszym wytłumaczeniem. Brakowało nam jakości, a Znicz pokazał więcej „serducha” od nas. Potrafimy grać lepiej i mam nadzieję, że to spotkanie było naszym wypadkiem przy pracy. W sezonie są słabsze momenty u każdej drużyny i to był dla nas właśnie jeden z nich. Za tydzień gramy z Wisłą Kraków i jedziemy walczyć o trzy punkty. Wygraliśmy z nimi jesienią i postaramy się zrobić to także wiosną.
