Motor kilka tygodni był w dołku, ale można już chyba zaryzykować stwierdzenie, że najgorsze za drużyną Goncalo Feio. W trzech ostatnich meczach ekipa z Lublina wywalczyła siedem punktów, a niewiele zabrakło do kompletu.
Cztery porażki z rzędu w lidze, licząc także Fortuna Puchar Polski nawet pięć. Po kolejnej przerwie na mecze reprezentacji beniaminek wrócił jednak do formy. Najpierw ograł na wyjeździe ostatniego w tabeli Chrobrego Głogów, później lidera – Odrę Opole, a w niedzielę zremisował bardzo pechowo z Wisłą Płock 2:2. „Nafciarze” punkt uratowali dopiero w 90 minucie. A przecież całą drugą połowę żółto-biało-niebiescy musieli radzić sobie w dziesiątkę, bo czerwoną kartkę obejrzał Sebastian Rudol.
Drużyna zasłużyła na pochwały, ale jeżeli chodzi o liczby, to zdecydowanie wyróżnił się Piotr Ceglarz, który zdobył pięknego gola, a później zaliczył świetną asystę, przy bramce Przemysława Szarka. Czy „Cegi” w drugiej minucie spotkania chciał uderzać czy jednak dośrodkowywać?
– To miało być mocne wstrzelenie piłki w pole karne, a że wyszło ładnie, to się cieszę – mówi Piotr Ceglarz. – Akurat Krystian Palacz ma bardzo dobre podanie, to nie pierwszy raz kiedy widzi po przekątnej mnie czy zawodnika z drugiej strony. Ja goniłem piłkę, spodziewałem się, że jak zagram wzdłuż, to że Michał, albo obrońcy lub bramkarz Wisły sobie wbiją futbolówkę do bramki, bo to była ciężka piłka, uderzona z góry, oni też byli zaskoczeni – wyjaśnia kapitan Motoru z niedzielnego spotkania.
A jak w ogóle ocenia zawody? – Niedużo brakło, żeby mecz zakończył się zwycięstwem. Trzeba powiedzieć, że grając w dziesiątkę przeciwko takiemu zespołowi, jakim jest Wisła Płock, naprawdę zagraliśmy dobre spotkanie. Liczyłem, że już nie oddamy prowadzenia, ale wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło. Jestem bardzo dumny z drużyny, w jaki sposób się prezentowaliśmy mimo tych okoliczności, czyli gry w osłabieniu przez tak długi czas. Graliśmy przecież ze spadkowiczem z ekstraklasy, który liczy na szybki powrót do elity. Szkoda, że tak się skończyło – wyjaśnia zawodnik Motoru.
Przyznaje też, że sam był zaskoczony, że przy bramce na 2:1 do kontry wyszedł akurat Szarek. – Widziałem tylko żółtą koszulkę i później zobaczyłem, że to Przemek tak się podłączył. To on zapoczątkował akcję, on zagrał do mnie, ja do Kacpra Wełniaka, Kacper mi odegrał i Przemek poszedł za akcją, a później pięknie ją wykończył, na pewno mnie też zaskoczył – przyznaje Piotr Ceglarz.
Już w piątek piłkarze trenera Feio zagrają kolejny mecz o punkty. Tym razem zmierzą się ze Zniczem Pruszków (godz. 18), który po poniedziałkowej porażce w Głogowie wylądował na dnie tabeli Fortuna I Ligi. Po tym spotkaniu znowu czeka nas przerwa na reprezentację. Kolejny mecz ligowy odbędzie się dopiero 25 listopada, kiedy do Lublina przyjedzie Resovia (godz. 20).