Górnik Łęczna jako jedna z dwóch ekip na zapleczu PKO BP Ekstraklasy może pochwalić się statusem niepokonanej. W najbliższej kolejce zielono-czarni zagrają na wyjeździe ze Zniczem Pruszków i będą musieli sobie poradzić z pewnymi problemami kadrowymi
Po sześciu kolejkach na zapleczu PKO BP Ekstraklasy poza Górnikiem żadnej porażki nie poniosła Miedź Legnica, która zresztą jest obecnie liderem tabeli. Sobotni mecz z Wisłą Płock kosztował zielono-czarnych wiele sił, zdrowia i poświęceń, a już w sobotę podopiecznych trenera Ireneusza Mamrtora czeka wyjazdowe starcie z beniaminkiem – Zniczem Pruszków. Już teraz wiadomo, że w tym spotkaniu na pewno zabraknie Jonathana de Amo, a także Miłosza Kozaka. Obu tych piłkarzy czeka bowiem pauza za żółte kartki. I o ile de Amo na pewni wróci do gry po krótkiej pauzie, tak Kozak w najbliższym czasie może opuścić Łęczną i przenieść się do Ruchu Chorzów. – Nie da się grać całego sezonu bez żadnej pauzy. Wiadomo, że najmniej bolesne są pauzy pojedynczych zawodników, ale nic z tym nie zrobimy i dlatego trzeba posiadać szeroką kadrę – zapewniał po spotkaniu z drużyną Płocka trener Górnika.
W ostatnim czasie uraz wykluczył z gry pomocnika Adama Deję, którego trener Górnika niezwykle ceni. – Dla mnie jako trenera piłkarz grający na pozycji numer sześć to kluczowa postać w zespole – zarówno jeśli chodzi o defensywę, ale i atak. Deja daje nam bardzo dużo w rozegraniu piłki. Takiego piłkarza potrzebowaliśmy i wiem, że stać go na jeszcze lepszą grę, bo nie pokazał jeszcze pełni swoich możliwości. Szkoda, że wypadł ostatnio z gry. Natomiast chcę pochwalić Michała Pawlika. Po wyleczeniu kontuzji trenuje z zespołem od ledwie dwóch tygodni i wiedzieliśmy, że nie jest jeszcze w swojej stuprocentowej dyspozycji. Pawlik miał oczywiście dostawać swoje minuty w meczach, ale planowo nie aż w takim wymiarze – zdradził Mamrot, przekazując też pozytywne informacje. – Jest duża szansa, że Deja będzie do dyspozycji w Pruszkowie. „Na siłę” mógł nawet zagrać przeciwko Wiśle Płock, ale to byłoby ogromne ryzyko. Ma naciągnięty mięsień, ale rokowania są takie, że powinien w najbliższym meczu zagrać. Chciałbym też podkreślić, że zdecydowana większość piłkarzy, która trafiła do nas latem nie grała w pierwszym składzie w poprzednich klubach. I to widać. Z każdym kolejnym meczem są w coraz lepszej dyspozycji, a czas pracuje na ich korzyść – komentuje Mamrot.
W starciu ze Zniczem może pojawić się też problem z obsadą na pozycji napastnika. W meczu z Wisłą strzelec bramki Marko Roginić opuścił boisko już w 55 minucie. Okazuje się, że nie bez przyczyny. – Tak naprawdę mocno walczyliśmy już w przerwie meczu z Wisłą o to by Roginić wyszedł na drugą połowę, bo doznał zbicia mięśnia czworogłowego. Teraz jest obawa, że może zabraknąć go w Pruszkowie, a w ostatnim czasie złapał dobrą dyspozycję i po sześciu kolejkach ma na koncie dwie bramki – kończy szkoleniowiec Górnika.