W swoim pierwszym na wiosnę meczu ligowym Wisła Puławy przegrała z Rakowem Częstochowa 0:1. Goście zwyciężyli występując przez ponad godzinę w dziesiątkę.
Na pewno nie takiego początku rundy wiosennej spodziewali się po swoich zawodnikach kibice z Puław. Wisła dobrze spisywała się w czasie zimowych sparingów, więc wszyscy mieli nadzieję, że w lidze będzie podobnie i zespół trenera Bohdana Bławackiego szybko opuści strefę spadkową, w której się znajduje.
Pierwotnie puławianie mieli zainaugurować rundę rewanżową już 7 marca, ale ze względu na zły stan boiska ich wyjazdowe spotkanie z Limanovią Limanowa zostało przełożone na 8 kwietnia. Z rozegraniem zaplanowanego na sobotę, na stadionie MOSiR w Puławach, meczem z Rakowem Częstochowa nie było już żadnych problemów, choć warunki do gry były ciężkie, bo murawa była grząska.
Niestety, gospodarze nie będą dobrze wspominać tego pierwszego meczu, bo ulegli rywalowi 0:1. Co ciekawe, goście przez ponad godzinę grali w dziesiątkę po tym jak za drugą żółtą ,a w konsekwencji czerwoną kartkę, z boiska wyleciał gracz Rakowa.
Wiślacy nie byli w stanie wykorzystać swojej przewagi liczebnej i zdobyć bramki. Mało tego, w końcówce spotkania Michał Leszczyński dał się pokonać Wojciechowi Reimanowi, który celnie główkował po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Dariusza Pawlusińskiego i trzy punkty pojechały do Częstochowy.
Zwyciężając 1:0 Raków powtórzył wynik z rundy jesiennej, choć mógł go poprawić. Szczęścia zabrakło jednak Pawlusińskiegmu. Już w doliczonym czasie gry najlepszy snajper częstochowskiej drużyny uderzył w poprzeczkę.
W następnej kolejce, w sobotę, Wisła zagra na wyjeździe z czwartym obecnie w tabeli Rozwojem Katowice.
Wisła Puławy – Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
Bramka: Reiman (77).
Wisła: Leszczyński – Edwards, Jędrzejczyk, Budzyński, Fedoriw – Sedlewski, Maksymiuk, Machalski (46 Charzewski), Filipow (64 Litwiniuk), Nowak (67 Carioca) – Niezgoda (74 Szczotka).
Raków: Kos – Pluta, Reiman, Hoferica, Radler - Pawlusiński, Okińczyc (73 Góra), Krupa (54 Brzęczek), Waszkiewicz, Mońka (82 Serafin) - Balogun (33 Cyfert)..
Żółte kartki: Machalski, Fedoriw, Jędrzejczyk (W) – Pluta, Reiman, Serafin (R).
Czerwona kartka: Pluta (Raków) w 27 min za drugą żółtą kartkę.
Sędziował: Tomasz Białek (Drezdenko)
Wisła pokazała antyfutbol
W 21. kolejce swoje mecze niespodziewanie wygrały Limanovia Limanowa i Górnik Wałbrzych. Dzięki temu dwie ostatnie w tabeli drużyny zniwelowały swoją stratę do Wisły
Puławianie mają teraz już tylko dwa punkty więcej niż rywale z dołu tabeli. Faktem jest jednak, że Wisłę czekają dwa zaległe spotkania. Jedno właśnie z Limanovia na wyjeździe, zaś drugie u siebie z Błękitnymi Stargard Szczeciński. Oba mecze odbędą się w kwietniu.
Po porażce z Rakowem trener wiślaków nie krył rozczarowania.
– Zagraliśmy bardzo słabo, prezentując antyfutbol – powiedział Bohdan Bławacki na konferencji prasowej po meczu.
– Przed meczem martwiła mnie jedna rzecz. Wiedziałem, że mój zespół jest dobrze przygotowany taktycznie, ale niektórzy piłkarze nie byli dobrze, indywidualnie, nastawieni na tę inaugurację. Na pewno nie mogę mieć pretensji do Michała Leszczyńskiego, Chrisa Edwardsa i Tomasza Sedlewskiego, którzy wykonywali swoje zadania może nie w stu, ale na pewno w 90 procentach. Do całej reszty zawodników mam sporo zastrzeżeń.
Zdaniem Bławackiego wystarczyłoby, żeby cały zespół Wisły zagrał przynajmniej w połowie tak, jak podczas ostatniego sparingu z drużyną z Białorusi, a wynik spotkania z Rakowem byłby inny.
– Nie wykorzystaliśmy tego, że przeciwnik występował w osłabieniu. Zmiany jakie zrobiłem też nie zadziałały. Przykro mi i przepraszam kibiców. Ale wiem, że ten zespół może grać lepiej i myślę, że w następnych meczach wszyscy to zobaczymy. Na razie tej drużynie potrzeba więcej zaangażowania. Mam pretensje do Macieja Machalskiego, Arkadiusza Maksymiuka i Cwetana Filipowa, bo ta trójka powinna nadawać ton grze – uważa trener puławskiej drużyny.
Zadowolony był z kolei szkoleniowiec Rakowa. – Było to dla nas trudne spotkanie, bo tak zawsze jest w momencie, kiedy się gra z jednym zawodnikiem mniej – stwierdził Radosław Mroczkowski.
– Skomplikowaliśmy sobie sytuację na własne życzenie, bo te zachowanie obrońców były niepotrzebne. Trzeba to było jednak udźwignąć. Widziałem, że zespół z minuty na minutę staje się mocno zdeterminowany, zmobilizowany i tak to było do końca. Znowu zagraliśmy szczelniej w obronie, nie daliśmy sobie strzelić bramki i przyszła ta sytuacja, z której udało nam się zdobyć zwycięską bramkę, z czego się bardzo cieszymy. Mogę docenić trud moich zawodników, bo determinacji im nie brakowało i było to widać na boisku do ostatniej sekundy meczu.