Rozmowa z Leandro, kapitanem Górnika Łęczna
Jakbyś podsumował minioną rundę w wykonaniu Górnika?
– Możemy być z niej bardzo zadowoleni. Rozegraliśmy 20 meczów i zaliczyliśmy tylko dwie porażki. Mamy zaledwie jeden punkt straty do lidera, którym jest obecnie Widzew Łódź. Na koniec jesieni zagraliśmy ważny mecz z Legią. Ważny dla nas, kibiców, miasta, sponsora klubu. Owszem nie jest to miłe, gdy przegrywamy mecz, ale mamy pozytywne nastroje po starciu z Legią. Wszyscy wiedzą jak mocny jest to zespół. Graliśmy mecz przeciwko drużynie, która gra na wysokim poziomie w Polsce i rywalizuje w Europie. Nie mogę powiedzieć, że straciliśmy głupie bramki, bo każdy stracony gol wynika przecież z popełnionego wcześniej błędu. Pokazaliśmy jednak, że Górnik ma możliwości i potencjał. Mam nadzieję, że wiosną uda nam się zrobić awans do I ligi. Jestem pewny, że wrócimy do gry mocniejsi.
A co sobie powiedzieliście przed meczem z wicemistrzami Polski?
– Bardzo dobrze się do niego przygotowaliśmy. Wszyscy widzieli, jak się prezentowaliśmy na boisku do 30 minuty – potrafiliśmy bardzo dobrze grać w defensywie, wyprowadzać kontry. Niestety, straciliśmy bramkę w końcówce pierwszej połowy i było nam później ciężko.
Spodziewałeś się przed sezonem, że przed zimą będziecie mieli taki dorobek punktowy?
Drugie miejsce w tabeli i jeden punkt straty do lidera to bardzo dobra pozycja wyjściowa. Do awansu jest jeszcze jednak daleko. Przed nami jest dużo meczów wiosną, musimy podejść do tego z pokorą. Nie ma mowy o żadnym pompowaniu balonika. Wiemy jaki jest nasz cel i przed startem rozgrywek wykonamy ogrom pracy bo go osiągnąć.
Za wami już pół roku współpracy z trenerem Kamilem Kieresiem. Co możesz powiedzieć o tym szkoleniowcu?
– To samo, co powiedziałem po pierwszym sparingu, który rozegraliśmy pod jego wodzą. To bardzo dobry trener, który jest niezwykle konkretny, a przy tym spokojny. Widać wyniki jego pracy po bilansie naszych spotkań – na 20 meczów przegraliśmy tylko dwa. Do tego mamy w klubie bardzo dobrych asystentów w osobie Andrzeja Orszulaka i Sergiusza Prusaka, który jest trenerem bramkarzy.
Jaka atmosfera panuje w waszej szatni?
– Atmosfera jest bardzo dobra. Mamy sporo młodych chłopaków, jest więc trochę różnicy wiekowej między mną, a tymi młodymi. Najważniejsze jest to, by młody zawodnik chciał słuchać. Ja z nimi cały czas rozmawiam i staram się podzielić swoim doświadczeniem. Przyznam, że potrafimy się dobrze porozumiewać. Młodzi co prawda mają swój język, ale i my – bardziej doświadczeni zawodnicy – też jesteśmy młodzi duchem. Mamy tu naprawdę ambitnych chłopaków. Uważam, że część z nich za kilka lat będzie grała na wysokim poziomie w Polsce.
Kto w takim razie ma szansę na taką karierę?
– Myślę, że wszyscy nasi młodzi zawodnicy: Michał Goliński, Aron Stasiak, obu naszych bramkarzy, Igor Korczakowski, Dominik Lewandowski, Przemysław Banaszak. To naprawdę dobrzy zawodnicy. Jestem szczęśliwy, że mogę grać z nimi w jednym zespole.
A jakie masz plany na przerwę od treningów?
– Będę odpoczywał. Czekam na moją córeczkę, która ma przyjść na świat na przełomie grudnia i stycznia. Wszystko się teraz kręci wokół mojej żony i dziecka.
Jak podchodzisz do tego, że wkrótce zostaniesz ojcem?
– To są wielkie emocje i nowy etap w moim życiu. Jestem bardzo szczęśliwy i czekam kiedy będę już będę miał naszą córkę na rękach. Zrobię wszystko dla żony i dziecka.
Myślisz, że przyjście na świat dziecka jakoś zmienia podejście piłkarza do samej piłki nożnej i życia?
– Oczywiście, że zmienia. Każdy czasami przychodzisz do domu zły po pracy. Ale kiedy otwiera się drzwi i widzi swoje dziecko, to od razu zapomina się o wszystkich złych sprawach. To jest ta zmiana. Zmiana na plus w moim życiu.
Jak będzie miała na imię wasza córeczka?
– Marianna. To trochę polskie, trochę brazylijskie imię.
Pojawił się stres przed porodem żony?
– Trochę tak. Tym bardziej, że to nasze pierwsze dziecko. Jednak Bóg nad nami czuwa i jestem pewnym, że wszystko będzie dobrze.
Da się w takiej sytuacji odciąć od tego, co w domu i skupić podczas treningu czy meczu wyłącznie na pracy?
– Jesienią potrafiłem się bardzo dobrze skupić na pracy. Po meczu z Legią jednak praca się skończyła, od tego momentu całą uwagę skupiam na żonie i dziecku. Teraz będę miał czas dla żony. Ona zawsze mi pomagała w karierze. Jestem jej bardzo wdzięczny za to wsparcie bo dzięki niej mogłem być w dobrej formie i skupić się na pracy.
O piłkarzach mówi się często, że to są duże dzieci. Ale chyba narodziny dziecka trochę zmieniają sytuację, prawda?
– Moja żona mówi często, że teraz będzie miała w domu dwójkę dzieciaków: Leo i Mariannę. Ale będzie dobrze. Damy sobie radę