Rozmowa z Mateuszem Klichowiczem, piłkarzem Wisły Puławy
- Wynik derbowego meczu z Motorem chyba nawet dla was jest wielkim zaskoczeniem? Rzadko takie spotkania kończą się wynikiem 6:2…
– Na pewno tak. Nikt nie spodziewał się, że padnie aż osiem bramek. Każdy zdaje sobie sprawę, że derby to trochę inne mecze. Na pewno chcieliśmy też wygrać, ale nikt nie sądził, że możemy strzelić aż sześć goli. Skończyło się jednak bardzo efektownie i na pewno cieszymy się że tak wyszło.
- Początek meczu zupełnie nie zapowiadał jednak triumfu Wisły…
– To prawda. Weszliśmy w spotkanie fatalnie. Przez pierwszy kwadrans w zasadzie tylko biegaliśmy za piłką i mieliśmy duże problemy, żeby ją przejąć i dłużej utrzymać. Motor strzelił gola i wydawało się, że będzie ciężko. Na szczęście szybko odpowiedzieliśmy i to tak naprawdę trzema bramkami i już do przerwy mecz był rozstrzygnięty.
- Co było kluczowe i odwróciło spotkanie z Motorem? Bramka na 1:1?
– Ja myślę, że najważniejsze było jednak to trafienie na 2:1. Wyszliśmy na prowadzenie i od tego momentu złapaliśmy większą pewność siebie. Ostatecznie strzeliliśmy sześć bramek, a mogliśmy jeszcze więcej. Z tyłu głowy chyba mieliśmy jednak myśl, że ten mecz i tak jest już wygrany i po zmianie stron chcieliśmy go już tylko dograć do końca.
- Czego wam brakuje w tym sezonie? Potraficie zagrać naprawdę dobrze, ale za tydzień po głupim błędzie przegrać…
– Na pewno musimy ustabilizować formę. Gdyby udało się złapać serię zwycięstw, to sytuacja w tabeli wyglądałaby znacznie lepiej. Sporo punktów zgubiliśmy w głupi sposób, ale nie ma tragedii, bo jesteśmy blisko strefy barażowej. Chociaż z drugiej strony mogło być dużo lepiej. Personalnie uważam, że naszym celem minimum powinna być szóstka, a czy więcej, to czas pokaże. Kluczowa będzie właśnie ta stabilizacja formy, trzeba do końca rundy wygrać, jak najwięcej meczów.
- Przed wami spotkanie z czołowym zespołem ligi, czyli KKS Kalisz. Czego spodziewacie się w sobotę?
– Zdecydowanie ciężkiej przeprawy. Można powiedzieć, że rywale od lat mają bardzo podobny skład. Są bardzo dobrze zgrani i po prostu mocni, co udowadniają w tym sezonie. Może ostatnio punktują trochę mniej, ale na pewno będą groźni. A my wiadomo, jak radzimy sobie przed własną publicznością. Te mecze w roli gospodarza to na razie dla nas jedna wielka loteria. Trudno jednak powiedzieć, czym to jest spowodowane. Powinniśmy dominować i wygrywać, a przydarzają nam się remisy i porażki. Mam nadzieję, że teraz to się zmieni i że ta wygrana w derbach popchnie nas do przodu, szkoda byłoby zmarnować tak efektowne zwycięstwo.
- A jak w ogóle czuje się pan po transferze do Wisły?
– Cieszę się, że tutaj trafiłem. Puławy były najkonkretniejsze w lecie, a trener przedstawił mi plan na mnie i na cały zespół. To mnie przekonało. Mamy naprawdę fajną drużynę, teraz trzeba to jak najczęściej pokazywać na boisku.