Rozmowa z Adrianem Paluchowskim, zawodnikiem Wisły Puławy
- Po ostatnich meczach nie możecie być chyba szczególnie zadowoleni? Wymęczona wygrana z Garbarnią Kraków mimo że rywale grali około 50 minut w osłabieniu, a do tego porażka w Elblągu mimo prowadzenia i remis u siebie z Górnikiem Polkowice…
– Na pewno po tych spotkaniach nastroje w zespole są średnie. Wywalczyliśmy zbyt mało punktów, liczyliśmy zdecydowanie na więcej. Po porażce w Elblągu, która wcale nie musiała się nam przydarzyć myśleliśmy, że uda się to nadrobić u siebie, ale znowu nie wyszło. Szkoda, bo już nie pierwszy raz tracimy głupie bramki i kolejne punkty nam uciekają. Wynik mógł być dużo lepszy w Kołobrzegu, właśnie Elblągu, ale i wcześniej u siebie przy okazji spotkania z rezerwami Zagłębia Lubin. Jak nie można wygrać, to trzeba przynajmniej zremisować, ale nam nie zawsze się to udaje.
- Jako zawodnik ofensywny był pan trochę zły na kolegów z defensywy? W końcu można mieć trochę pretensji do bramkarzy, czy obrońców, bo sporo punktów jednak straciliście przez błędy indywidualne…
– Broni cały zespół, także napastnik. Jeżeli powiemy, że we wcześniejszych meczach zawodziła defensywa, to z Polkowicami nie popisał się też atak, bo zagraliśmy na zero z tyłu, ale z przodu nic nie strzeliliśmy. Dlatego powtarzam, broni cała drużyna i dotychczasowe wyniki to nasza wspólna wina, a nie pojedynczych zawodników. Wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za nasze miejsce w tabeli.
- Obecnie zajmujecie siódmą lokatę, czyli tuż za strefą barażową. Na co w ogóle stać Wisłę w tym sezonie? Chyba można już coś powiedzieć na ten temat po 10 kolejkach?
– Wyniki pokazują, że tak naprawdę stać nas na zwycięstwo z każdym zespołem, ale i porażkę z każdym. To pokazuje liga, która wygląda tak, jak dwa-trzy lata temu. Tabela jest bardzo płaska i wystarczy wygrać dwa mecze, żeby być w barażach i przegrać dwa, żeby wylądować w strefie spadkowej. Wychodzi na to, że jednocześnie walczy się o awans i o utrzymanie. Trzeba się skupiać na każdym kolejnym meczu, bo każdy punkt może się okazać bezcenny.
- No właśnie, tak się składa, że ten kolejny mecz zagracie w Lublinie z Motorem. Ostatnio wygraliście w derbach aż 3:0, ale na Arenie nie wiedzie się wam zbyt dobrze…
– Szczerze to ja nie miałem jeszcze okazji zagrać na tym stadionie. Mam nadzieję, że uda się w końcu, w niedzielę. Myślę, że jak zagramy w defensywie tak, jak w ostatnim spotkaniu z Górnikiem Polkowice, a dołożymy coś z przodu, bo mocno pracujemy nad naszą ofensywą, to będziemy w stanie wywalczyć trzy „oczka”. Wiemy, że rywale mają swoje problemy jednak skupiamy się na sobie.
- Te problemy spowodowały, że w Lublinie doszło do zmiany trenera…
– Dotarła do nas ta informacja i jak zawsze taka zmiana to dodatkowa mobilizacja dla zawodników, żeby się pokazać. Gospodarze na pewno będą chcieli jak najszybciej opuścić to ostatnie miejsce. My skupiamy się jednak na przygotowaniu do tego meczu. Musimy zagrać na swoim dobrym poziomie, a wtedy jest szansa na korzystny wynik.
- A kto będzie faworytem w niedzielę? W końcu Motor zamyka tabelę, a wy jesteście na siódmym miejscu…
– Ciężka sprawa. Patrząc tylko na tabelę na pewno trzeba wskazać na nas. Z drugiej strony przed rozpoczęciem rozgrywek pewnie wszyscy odpowiedzieliby Motor i nikt nawet by się nie zastanawiał.