W środowy wieczór piłkarze Motoru po raz trzeci w historii klubu zagrają w ćwierćfinale Pucharu Polski. Wcześniej tej sztuki dokonali w sezonach: 78/79 i 81/82. W obu przypadkach musieli uznać wyższość rywali. Tym razem też łatwo nie będzie, bo na Arenie Lublin zamelduje się Raków Częstochowa – lider ekstraklasy, który dodatkowo spróbuje trzeci raz z rzędu zdobyć puchar.
W maju 2022 roku drużyna Marka Papszuna obroniła trofeum po finałowym zwycięstwie nad Lechem Poznań 3:1. W środę też będzie zdecydowanym faworytem. I trudno się dziwić. W tym sezonie, w lidze Raków wygrał 16 z 22 meczów. Cztery zremisował i tylko dwukrotnie schodził z boiska pokonany. Ostatni raz 3 września, kiedy przegrał w Zabrzu z Górnikiem 0:1.
W tegorocznej edycji Fortuna Pucharu Polski ekipa z Częstochowy do gry przystąpiła dopiero od 1/16 finału. Najpierw pokonała na wyjeździe Zagłębie Sosnowiec 1:0 (gol w 90 minucie), a później uporała się w gościach z Pogonią Szczecin, także 1:0 po bramce Iviego Lopeza. Właśnie z Pogonią lider tabeli PKO BP Ekstraklasy zagra w niedzielę, w lidze i ponownie na wyjeździe.
– Czeka nas ćwierćfinał, więc wchodzimy w decydującą fazę. Będziemy chcieli awansować dalej i na pewno z takim nastawieniem jedziemy do Lublina – zapewnia Marek Papszun, trener Rakowa.
– Mecz z dodatkowym smaczkiem, bo nie tylko Goncalo Feio pracuje w klubie z Lublina, ale i Paweł Tomczyk jest prezesem Motoru i prowadzi ten projekt. Na pewno projekt zapowiada się dobrze. Warunki, które mają, całe zaplecze predysponują ten klub do dużego rozwoju. Aspiracje są duże, ale my mamy swoje cele. Naturalne jest, że znamy siebie, razem pracowaliśmy i widać w drużynie Motoru dużo zasad, które znamy i druga strona zna. Zdecyduje boisko, ja takich kwestii taktycznych nie brałbym pod uwagę. My gramy w określonej swojej strategii i rywale też są drużyną, po której widać, co chce grać i jakie zasady ma wpojone – dodaje szkoleniowiec ekipy z Częstochowy.
Z jakim nastawieniem do spotkania przystąpią żółto-biało-niebiescy? – Chyba całego Lublina nie trzeba będzie specjalnie motywować na ten mecz. Jest to nagroda za pokonanie wcześniejszych rund, a do tego ciekawy mecz z najlepszą aktualnie drużyną w Polsce. Bardzo się cieszymy, że możemy się z nimi zmierzyć. Nie ukrywam, że to nasz cel, żeby takie zespoły przyjeżdżały do Lublina zdecydowanie częściej – mówi Łukasz Budziłek, bramkarz Motoru.
– Między nami, a Rakowem jest różnica dwóch klas. To na pewno będzie ciekawe, jak wypadniemy na tle takiego rywala. To Raków ma presję po swojej stronie, oni przyjeżdżają do nas, oni zdobyli dwa razy puchar pod rząd, więc na pewno mają o co walczyć. A my z jeszcze większą determinacją przystąpimy do tego spotkania. Na pewno zależało nam, żeby dobrze rozpocząć rundę – trzema punktami. Myślę, że wyszło dobrze. Mimo że przegrywaliśmy z Górnikiem Polkowice, to mieliśmy kontrolę nad spotkaniem i cieszę się, że wygraliśmy – dodaje golkiper ekipy z Lublina.
CO Z DOPINGIEM?
Kibice z powodu wysokich cen biletów zapowiedzieli, że w środę nie będą prowadzili dopingu. Trener Feio ma jednak cały czas nadzieję, że zmienią zdanie.
– Jako człowiek wiary wierze, że kibice będą naszym 12 zawodnikiem. Czujemy ich wsparcie, zasłużyliśmy na to wsparcie, a problem nie jest w nas. Nie wiem, czy apelować do kibiców czy do kogoś innego, mam jednak nadzieje, że święto nie będzie zepsute – mówi trener Motoru.
W poprzednim tygodniu klub z Lublina informował, że wydał niecałe 4700 wejściówek na to spotkanie. We wtorek zostały za to udostępnione dodatkowe sektory. Bilety cały czas są dostępne na stronie: bilety.motorlublin.eu, ale od 20 lutego kosztują już 65 zł.