Górnik Łęczna po bardzo słabej grze uległ u siebie Pogoni Siedlce 1:2. a już w niedzielę "zielono-czarni" zmierzą się na wyjeździe ze Zniczem Pruszków
W środę „zielono-czarni” ulegli u siebie Pogoni Siedlce 1:2 i tym samym niemal całkowicie zaprzepaścili szansę na awans do Fortuna I Ligi. Dla Górnika była to też pierwsza porażka na własnym stadionie od września 2018 roku. Problem jednak też w tym, że w Łęcznej Górnik nie wygrywał często, a ostatni raz z trzech punktów na swoim stadionie cieszył się trzeciego marca po pokonaniu Resovii.
– Cieszy nas kolejne zwycięstwo, graliśmy na trudnym terenie. Kontrolowaliśmy przebieg meczu, ale Górnik cały czas groźnie atakował. Rywale strzelili gola w końcówce. Musimy to poprawić. To kolejny mecz, w którym nie gramy na zero z tyłu – powiedział po meczu Marcin Prasoł, trener Pogoni, która jest rewelacją rundy wiosennej.
Po meczu zupełnie inny nastrój towarzyszył Marcinowi Broniszewskiemu. – Gratuluję zwycięstwa rywalom i tego, że kontrolowali to, co dzieje się na boisku. Straciliśmy bramki po stałych fragmentach gry. Wiedzieliśmy, że to mocna strona Pogoni, ale nie potrafiliśmy właściwie na to zareagować. Jeśli chodzi o styl, jaki w zaprezentowaliśmy, to jest to katastrofa. Ilością strat podczas meczu obdzielilibyśmy chyba dziesięć meczów w tej lidze. Jak tak będziemy nadal tak grać to na stadion będzie przychodziło jeszcze mniej kibiców albo i nikt nie będzie chciał na to patrzeć.
Na analizę błędów i ewentualną ich poprawę nie ma zbyt wiele czasu bo już w niedzielę łęcznian czeka mecz ze Zniczem Pruszków. Czy będą więc zmiany w składzie? – Na pewno będziemy chcieli coś zmienić, chociażby z tego względu, że nie wszyscy zawodnicy mają zdolność do regeneracji po środowych 90 minutach – mówi Broniszewski. Do tego Górnik znów został bez napastnika, bo Paweł Wojciechowski nie znalazł się w kadrze na ostatnie spotkanie. – Odnowiła mu się kontuzja. W zasadzie już w Katowicach grał z urazem, który męczy go od dłuższego czasu. Sama jego obecność na boisku bardzo dużo daje drużynie – spokoju w grze ofensywnej oraz właściwego poruszania się tam, gdzie napastnik ma się poruszać. Wszyscy wiemy, że Dawid Dzięgielewski to zawodnik, który bardzo dobrze czuje się na skrzydle i tam może wykorzystać swój potencjał. Bycie napastnikiem to nie jest jego gra, ale musimy na niego stawiać, bo nie mamy tak naprawdę nikogo innego. Mamy młodego Arona, który nie prezentuje takiej formy, jaką powinien prezentować – zakończył trener Górnika.