Sprawa jest prosta. Jeżeli Motor wygra w sobotę z Chojniczanką, to zbliży się do wicelidera na zaledwie punkt i kwestia awansu pozostanie otwarta. W przypadku porażki drużyna Marka Saganowskiego będzie tracić do rywali aż siedem „oczek”, a to spowoduje, że trzeba będzie się skupić na barażach. Spotkanie w Chojnicach rozpocznie się o godz. 17.
Motor to wiosną najlepszy z drugoligowców. W siedmiu meczach zdobył komplet 21 punktów. Podopieczni Tomasza Kafarskiego zanotowali za to pięć zwycięstw i dwa remisy. Ostatnio przywieźli tylko „oczko” z Siedlec. A tydzień wcześniej wymęczyli domową wygraną z Hutnikiem Kraków po bramce z 89 minuty spotkania. Mimo wszystko żółto-biało-niebiescy zdają sobie sprawę, że czeka ich prawdziwe wyzwanie.
– Gramy z wiceliderem na wyjeździe. To zespół, który ma bardzo dobrą ofensywę. Strzelają sporo bramek zarówno z gry, jak i stałych fragmentów. Spodziewamy się fajnego, otwartego meczu. Mamy swój plan, ale Chojnice pewnie tak samo – mówi Marek Saganowski.
I dodaje, że wszyscy w klubie wiedzą, jak blisko rywali lublinianie znajdą się w przypadku zwycięstwa. – Wiemy, że możemy ich mocno dogonić, ale po tym spotkaniu zostaje jeszcze kilka następnych. Cieszę się z dobrej passy, która daje nam może nie swobodę, ale możliwość walki o bezpośredni awans, a nie tylko o baraże. W Chojnicach nie będzie łatwo, ale nie podchodzimy do tego tak, że to wielki sprawdzian dla Motoru. Tym sprawdzianem było siedem poprzednich kolejek. Pokazaliśmy, że jesteśmy mocno skoncentrowani. Każdy mecz to dla nas finał i w sobotę będzie tak samo. Nie ukrywam, że tylko koncentrując się na każdym przeciwniku osobno jest szansa, że w czerwcu będziemy się cieszyli – wyjaśnia opiekun Motoru.
Jeżeli chodzi o sytuację kadrową to są dobre i złe wieści. Te lepsze dotyczą Tomasza Swędrowskiego, który opuścił poprzednie spotkanie. „Swędro” jest jednak gotowy do gry i będzie do dyspozycji trenera. Gorzej, że akurat na ważny mecz zabraknie dwóch podstawowych obrońców. Kamil Rozmus i Maksymilian Cichocki przeciwko Pogoni Grodzisk Mazowiecki obejrzeli ostatnio czwarte żółte kartki i czeka ich pauza. Tego pierwszego raczej na pewno zastąpi Paweł Moskwik. Kto wskoczy do składu za drugiego? W odwodzie pozostają: Arkadiusz Najemski i Wojciech Błyszko. Ten pierwszy łapał nawet ostatnio minuty w czwartoligowych rezerwach. Drugi na murawie ostatni raz pojawił się za to 5 marca. Szkoleniowiec nie wyklucza, że obaj pojawią się na murawie.
– Trzeba było się tego spodziewać. Jesteśmy blisko końcówki sezonu i kartek jest coraz więcej. Mamy jednak, kim zastąpić tych zawodników. To Arek Najemski, Wojtek Błyszko i Paweł Moskwik zaczynali rundę w podstawowym składzie. I nadal na nich liczę. Kto zagra na środku? Jeszcze zobaczymy. Bierzemy pod uwagę ustawienie rywali, którzy grają systemem 3-5-2. Może być i tak, że w składzie pojawią się i Wojtek i Arek – wyjaśnia „Sagan”.
A co będzie jeżeli Michałowi Fidziukiewiczowi i jego kolegom w sobotę powinie się noga? – Wiadomo, że w przypadku porażki o bezpośredni awans będzie trudnej. Przed rundą traciliśmy jednak 11 punktów do Chojniczanki. Odrobiliśmy sporo z nich i na pewno ja nigdy się nie poddaję. Wierzę w ten zespół. Nawet przy złym wyniku dalej będziemy walczyć i robić swoje. Wiara w drużynie i atmosfera są jednak niesamowite i jesteśmy gotowi na ten mecz – zapewnia opiekun żółto-biało-niebieskich.