Na Arenie Lublin w sobotę spotkały się dwie najskuteczniejsze drużyny w II lidze: Motor i Chojniczanka. Niestety, zamiast widowiska obfitującego w sytuacje i gole skończyło się bezbramkowym remisem po delikatnie mówiąc bezbarwnym meczu.
W pierwszych minutach dwa razy nieźle zapowiadające się kontry gospodarzy zepsuł Michał Fidziukiewicz. Najpierw najlepszy snajper eWinner II ligi oddał fatalny strzał, a niedługo później zaliczył kiepskie podanie. To samo zrobił Szymon Skrzypczak, który tuż po kwadransie szarżował skrzydłem, ale zapomniał o piłce.
Po chwili groźnie było po rzucie rożnym, ale Skrzypczak główkował tuż nad bramką. W 26 minucie to goście powinni otworzyć wynik. Michał Mikołajczyk dostał dobre podanie od Sama van Huffela, który przedarł się prawym skrzydłem i dograł na 10 metr. Wystarczyło dostawić tylko stopę do piłki i skierować ją do siatki. Jakimś cudem Mikołajczyk uderzył jednak idealnie, tuż obok słupka. 10 minut później znowu to przyjezdni zagrozili bramce Motoru. Łukasz Wolsztyński rozegrał akcję z van Huffelem i zamiast strzelać, kiedy znalazł się tuż przed Sebastianem Madejskim próbował dogrywać jeszcze do Artura Pląskowskiego. I cała akcja skończyła się fiaskiem.
Jeszcze przed przerwą Chojniczanka po raz trzeci postraszyła gospodarzy. Pląskowski odebrał piłkę Adrianowi Dudzińskiemu, podał do Wolsztyńskiego, a ten zagrał w pole karne do van Huffela. Holender świetnie przełożył sobie piłkę w szesnastce, a przy okazji „posadził” na czterech literach Tomasza Kołbona i ponownie wystarczyło już tylko strzelić do siatki. Gracz gości huknął jednak prosto w bramkarza.
W końcówce pierwszej odsłony odpowiedział Kolbon, który wymienił podania z Cezarym Polakiem, wpadł w pole karne, a tam przełożył sobie piłkę i w ostatniej chwili został zablokowany.
Marek Saganowski nie mógł być zadowolony z pierwszej połowy, dlatego szybko wymienił dwóch zawodników. Na boisku pojawili się: Sebastian Rak i Maksymilian Cichocki. Żółto-biało-niebiescy na pewno przejęli inicjatywę i byli groźniejsi. Znowu niewiele jednak z tego wynikało.
W 58 minucie Polak dobrze wystawił piłkę przed szesnastką do Piotra Ceglarza, a ten strzelił po ziemi jednak na posterunku był golkiper rywali. Później gospodarze mieli dwa rzuty rożne, ale mimo że w szesnastce Chojniczanki robiło się gorąco, to efektu bramkowego nie było. Na boisku w końcówce pojawił się Maciej Firlej. I to właśnie dżoker miejscowych mógł pokusić się o gola. Ładnie złożył się do strzału z półobrotu, ale piłka o centymetry minęła słupek.
W 80 minucie trzech „Motorowców” nawzajem sobie przeszkodziło i po niezłej wrzutce Vitinho zabrakło lepszego wykończenia. W końcówce było więcej fauli, leżenia na boisku, niż gry w piłkę. W efekcie, kiepskie widowisko na Arenie Lublin zakończyło się bezbramkowym remisem. Niestety, dwie najskuteczniejsze drużyny w lidze pokazały, że potrafią też grać w defensywie.
Za tydzień podopieczni trener Saganowskiego zmierzą się w Kaliszu z tamtejszym KKS. Spotkanie odbędzie się w sobotę, o godz. 18.
Motor Lublin – Chojniczanka Chojnice 0:0
Motor: Madejski – Dudziński (46 Rak), Błyszko, Najemski, Ryczkowski (83 Wójcik), Ceglarz (68 Firlej), Swędrowski, Kołbon (46 Cichocki), Polak, Vitinho (89 Król), Fidziukiewicz.
Chojniczanka: Broda – Mazek (88 Mikołajczak), Grolik, Byrtek, Kasperowicz, Mikołajczyk, van Huffel (88 Czajkowski), Cegiełka (81 Olszewski), Wolsztyński (81 Kona), Pląskowski (70 Klichowicz), Skrzypczak.
Żółte kartki: Swędrowski, Firlej – Mikołajczyk.
Sędziował: Piotr Rzucidło (Warszawa). Widzów: 2991.