W sobotę Motor pokonał Stal Rzeszów 1:0. Dzięki temu przerwał kilka kiepskich serii. Przede wszystkim podopieczni Mirosława Hajdy po raz pierwszy w tym sezonie wygrali na Arenie Lublin. Dodatkowo zgarnęli komplet punktów po siedmiu spotkaniach bez wygranej. Bohaterem gospodarzy był najlepszy na boisku Marcin Michota.
Na trybunach stadionu w Lublinie pojawił się nowy dyrektor sportowy żółto-biało-niebieskich Michał Żewłakow i było widać, że piłkarze chcą się pokazać z jak najlepszej strony. Była jeszcze dodatkowa motywacja, bo wcześniejsze mecze w II lidze tak się ułożyły, że na kilka godzin Motor wylądował na dnie tabeli.
Od pierwszego gwizdka gospodarze ruszyli do ataku. Bardzo aktywny był zwłaszcza Michota, który już w piątej minucie dobrze dograł do Rafała Króla, a ten wyłożył piłkę Tomaszowi Swędrowskiemu. To powinien być gol, ale popularny „Swędro” zdecydował się na uderzenie po ziemi i nogami strzał odbił bramkarz Stali.
W dziewiątej minucie znowu lewą stroną ruszył Michota, a piłka trafiła ostatecznie przed pole karne do Sławomira Dudy, który huknął w środek bramki i tylko dzięki temu Wiktor Kaczorowski zdołał odbić futbolówkę. W 13 minucie po raz kolejny groźną akcję gospodarzy rozpoczął Michota. Zagrał do Kuncy, a Słowak „złapał” piłkę tuż przed linią końcową i wrzucił w szesnastkę. Tam idealnie znalazł się Swędrowski, ale jego strzał z powietrza został zablokowany.
Kilkadziesiąt sekund później na 0:1 mógł trafić Błażej Szczepanek. Zawodnik gości dostał dobre podanie między obrońców i upadając uderzył z linii pola karnego nad poprzeczką. Po chwili Piotr Głowacki próbował zaskoczyć Sebastiana Madejskiego bezpośrednio z rzutu wolnego i to w krótki róg, ale czujny był bramkarz ekipy z Lublina.
W kolejnych minutach brakowało już tak dobrych sytuacji i obie drużyny schodziły na przerwę przy wyniku bezbramkowym. Podopieczni trenera Hajdy sprawiali jednak bardzo dobre wrażenie i na pewno to był remis ze wskazaniem na żółto-biało-niebieskich.
O ile pierwsza połowa mogła się podobać, to w drugiej tempo wyraźnie „siadło”. Po wyrównanym początku drugiej odsłony zdecydowanie częściej przy piłce była Stal. Nie miało to przełożenia na konkretne sytuacje. Przynajmniej do 66 minuty. Wówczas z rzutu wolnego strzelał Wiktor Kłos, ale trafił w słupek.
Lublinianie mieli duże kłopoty, żeby na poważnie zagrozić bramce przeciwnika. W 72 minucie niespodziewanie objęli jednak prowadzenie. Kamil Kumoch powalczył o piłkę w polu karnym, to samo zrobił Piotr Ceglarz, a futbolówkę przejął ostatecznie Michota, i po chwili idealnie przymierzył do siatki po długim rogu.
Końcówka to próby wyrównania ze strony rzeszowian. I chociaż przyjezdni zdominowali rywali, to poza stałymi fragmentami gry nie mieli pomysłu na rozmontowanie dobrze dysponowanej defensywy Motoru. W doliczonym czasie gry dobrze kontrę wyprowadził Michał Król, ale zabrakło lepszego, ostatniego podania ze strony Daniela Świderskiego. Trzy punkty i tak zostały jednak w Lublinie.
Motor Lublin – Stal Rzeszów 1:0 (0:0)
Bramki: Michota (72).
Motor: Madejski – M. Król, Wawszczyk, Grodzicki, Michota, Ceglarz (73 Świderski), Swędrowski, Duda, Kumoch (73 Rak), Kunca (65 Wójcik), R. Król.
Stal: Kaczorowski – Sylwestrzak, Góra, Fojut, Głowacki, Kłos, Wolski (46 Sławek), Olejarka (77 Pieczara), Kotwica, Szczepanek, Goncerz (77 Maciejewski).
Żółte kartki: Grodzicki – Maciejewski.
Sędziował: Marcin Bielawski (Katowice).