Trudno w to uwierzyć, ale piłkarze Motoru w sobotę przełamali fatalną serię przy okazji inauguracji nowego sezonu. Ostatni raz z trzech punktów w pierwszym meczu cieszyli się w… 2015 roku.
Żółto-biało-niebiescy pokonali wówczas Chełmiankę Chełm 3:1, ale długo zanosiło się na niespodziankę. Rywale do przerwy prowadzili 1:0. Szybko po zmianie stron wyrównał Kamil Stachyra, a dopiero w samej końcówce o wygranej gospodarzy przesądzili: Filip Drozd i Maciej Wojczuk.
Kolejne inauguracje to mnóstwo nerwów i rozczarowań. W następnym sezonie było 0:1 u siebie z Sołą Oświęcim. Później 0:1 w Nowym Targu z Podhalem. Rozgrywki 2018/2019? Remis w Radzyniu Podlaskim z tamtejszymi Orlętami Spomlek 1:1. W sierpniu 2019 roku Motor na pierwsze spotkanie wybrał się do Kraśnika. Nie dość, że prowadził, to od 23 minuty grał w liczebnej przewadze. Mimo to przegrał z tamtejszą Stalą 1:2. W poprzednim sezonie znowu inauguracja nie poszła po myśli ekipy z Lublina. Wówczas Znicz wygrał na Arenie 2:1.
W końcu jednak po sześciu latach udało się przełamać kiepską passę. Nikt nie miał też żadnych wątpliwości, że podopieczni Marka Saganowskiego byli lepsi. Szybko zdobyli dwie bramki, a tuż po zmianie stron odebrali rywalom resztki nadziei po golu z rzutu karnego na 3:0. W kolejnych fragmentach niepotrzebnie oddali pole gry gospodarzom, ale i tak takiego występu na początek nowego sezonu kibice dawno nie widzieli.
– Wynik mówi, że to była dobra inauguracja na ciężkim terenie. Obawialiśmy się tego meczu, bo te pierwsze spotkania są zagadkowe. O ile sparingi graliśmy dobrze, to mecze o punkty to coś zupełnie innego. Jestem zadowolony, ale jeszcze dużo pracy przed nami, żeby ten zespół po tylu zmianach wyglądał dobrze – ocenia występ swojego zespołu w Pruszkowie Marek Saganowski.
Szkoleniowiec mógł być zadowolony szczególnie z postawy nowych zawodników. Przede wszystkim: autora hat-tricka Michała Fidziukiewicza, ale również: Adriana Dudzińskiego, Brazylijczyka Vitinho, czy Sebastiana Raka.
– „Fidziu” czy „Adi” oprócz tego, ze strzelali bramki, to bardzo mocno pracowali dla całego zespołu. Było z ich strony dużo korzyści, ale też trzeba przyznać, że „Raczek” i Vitinho także zaliczyli bardzo dobre debiuty. Jesteśmy zadowoleni, ale teraz trzeba trochę polać głowy zimną wodą, bo to jest kropla w morzu, a jeszcze dużo przed nami – dodaje popularny „Sagan”.
Co ciekawe, Motor w poprzednich rozgrywkach tylko raz zdobył w meczu cztery gole. Raz udało się też strzelić pięć. Dawno nie było za to w lubelskim zespole hat-tricka w lidze. Autorem ostatniego 16 listopada 2019 roku był… Dominik Kunca. Słowak uzbierał trzy bramki w derbowym starciu z Hetmanem Zamość (4:1).
Jak zawody w Pruszkowie ocenia bohater po stronie przyjezdnych Michał Fidziukiewicz? – Na pewno szybko strzelona bramka troszkę nam ułatwiła grę. Pierwsza połowa przebiegała pod nasze dyktando. Dobrze, że w drugiej połowie długo nie czekaliśmy z trzecim golem. Po tej bramce wdał się jednak u nas lekki chaos i musimy to poprawić, bo z lepszymi drużynami byłoby dużo gorzej – mówi nowy napastnik żółto-biało-niebieskich.
– Nie pamiętam, żebym w debiucie zaliczył hat-tricka. Czasem się zdarzały, ale w debiucie chyba jednak nie. Cieszymy się z wygranej, ale to jednak dopiero pierwsza kolejka, a do pierwszego miejsca droga daleka. Będzie długa i ciężka walka, ale jesteśmy na to gotowi. W Pruszkowie zrobiliśmy pierwszy krok, żeby skończyć sezon na szczycie tabeli – wyjaśnia „Fidziu”.
W najbliższą niedzielę Motor zmierzy się u siebie z Ruchem Chorzów. Bilety na to spotkanie są już w sprzedaży. Można je dostać na stronie: bilety.motorlublin.eu oraz w Lombardach Amsterdam.