Wisła Grupa Azoty z drugą wyjazdową porażką w tym sezonie. W piątek podopieczni trenera Michała Pirosa ulegli w Elblągu tamtejszej Olimpii 2:3 i mogą pluć sobie w brodę, a aż trzy gole padły w doliczonym czasie gry
Piątkowy mecz rozkręcał się dość powoli, bo w pierwszej połowie kibice zgromadzeni na stadionie w Elblągu nie doczekali się bramek. Zdecydowanie ciekawszy przebieg miała za to druga połowa spotkania. W 54 minucie po dalekim wrzucie piłki z autu futbolówkę przed pole karne wybili obrońcy gości. Tam znajdował się jednak Jan Sienkiewicz i oddał strzał z woleja. Piłka wpadła w kozioł, a następnie znalazła się w bramce Oskara Mielcarza. W kolejnych minutach gospodarze, którzy wyraźnie złapali wiatr w żagle dążyli do podwyższenia wyniku. I choć często w polu karnym puławian było gorąco to mijały kolejne minuty, a wynik się nie zmieniał.
Wisła przetrwała napór miejscowych i w 89 minucie doprowadziła do remisu. Po wybiciu piłki po jednym z dośrodkowań na 25 metrze opanował ją Kamil Kumoch. Puławski pomocnik ładną sztuczka minął doskakującego do niego rywala, a następnie huknął z lewej nogi. Piłka najpierw odbiła się od poprzeczki, a następnie wpadła do siatki Olimpii. Wydawało się, że mecz w Elblągu zakończy się remisem. Tymczasem w trzeciej minucie doliczonego czasu gry po długim wykopie bramkarza gospodarzy fatalny błąd popełnili obrońcy przyjezdnych wykładając piłkę Kamilowi Bartosiowi w sytuacji sam na sam z Mielcarzem ze czego zawodnik gospodarzy skwapliwie skorzystał. Chwilę później było już 3:1. Tym razem po kontrataku na strzał sprzed pola karnego zdecydował się Michał Kuczałek, a piłka odbiła się rykoszetem od jednego z defensorów Wisły i wpadła do siatki. Puławianie zagrali jednak do końca i w ósmej minucie doliczonego czasu gry wywalczyli rzut karny, który na gola zamienił Dawid Retlewski zmniejszając rozmiary porażki.
Olimpia Elbląg – Wisła Grupa Azoty Puławy 3:2 (0:0)
Bramki: Sienkiewicz (54), Bartoś (90+3), Kuczałek (90+5) – Kumoch (89), Retlewski 90+8-karny).
Olimpia: Witan – Jakubczyk, Kuczałek, Sarnowski, Szczudliński, Stefaniak – Jacenko (77 Bartoś), Jóźwicki (71 Łabecki), Sienkiewicz (85 Kardyś), Famulak – Kozera (77 Żak).
Wisła: Mielcarz – Kaczorowski, Wiech, Seweryś, Pawłas (46 Tkocz) – Kołtański (79 Kaczmarek), Skałecki, Janicki (67 Puton), Bortniczuk (67 Kargulewicz), Nojszewski (67 Klichowicz) – Retlewski.
Żółte kartki: Łabecki, Jakubczyk – Pawłas, Skałecki.
Sędziował: Aleksander Kozieł (Kielce).
POWIEDZIELI PO MECZU
Michał Piros, trener Wisły
– Ciężko zebrać myśli i cokolwiek powiedzieć. Nie byliśmy w tym meczu zespołem lepszym, bo zdecydowanie więcej klarownych sytuacji mieli gospodarze. Natomiast wykonaliśmy ogromną pracę aby losy tego meczu odwrócić. Strzeliliśmy gola w 90 minucie i chcieliśmy pójść za ciosem. Jednak potem nadzialiśmy się na atak szybki Olimpii. Tak naprawdę pierwszą i drugą bramkę straciliśmy po naszych stałych fragmentach gry. Po wyrównaniu sfera mentalna była po naszej stronie. Mając rzut rożny zaniedbaliśmy to, że daliśmy wprowadzić piłkę rywalom. Nie zebraliśmy piłki zagranej górą i ponosimy tego konsekwencje. To przykre okoliczności, bo przegrywając zespół dobrze zareagował, był ambitny i walczył o trzy punkty na trudnym terenie. Tak się jednak nie stało. Musimy się podnieść i przygotować do kolejnego meczu. Gospodarzom gratuluję za rozegranie dobrego meczu.
Przemysław Gomułka, trener Olimpii
– Gratuluję całej drużynie. Trafiliśmy na przeciwnika, który w tym sezonie jest jedną z mocniejszych drużyn w lidze i jest bardzo dobrze zorganizowany. Zwycięstwo smakuje bardzo dobrze, bo zdobyte przez nas bramki nie były przypadkiem. Wiedzieliśmy, że faza przejściowa może doprowadzić nas do zdobywania goli. Cieszy mnie też to, że drużyna dobrze zagrała w innym systemie. Myślę, że byliśmy lepsi pod każdym względem od rywala i moim zdaniem to był najlepszy mecz Olimpii za mojej kadencji. Chciałbym abyśmy nadal szli w tym kierunku. Przeciwko Wiśle po 70 minutach mogliśmy prowadzić 3:0. Potem „strzał życia” rywala doprowadza do remisu. Będziemy pracować nad skutecznością, ale cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa. Jesteśmy na trudnym etapie, bo nie omijały nas kontuzje. Wierzę jednak, że będziemy jeszcze mocniejsi, bo stać nas na jeszcze więcej.