Rozmowa z Rafałem Grodzickim, byłym piłkarzem Ruchu Chorzów i Motoru Lublin
- Kto będzie faworytem niedzielnego meczu pomiędzy Motorem Lublin, a Ruchem Chorzów?
– Na papierze na pewno Motor, który dobrze zaczął nowy sezon. Wiadomo, że w Lublinie było dużo zmian, ale i sporo ciekawych transferów. I widać, że to będą wzmocnienia. Mam chociażby na myśli Michała Fidziukiewicza, który od razu w pierwszej kolejce strzelił trzy bramki i pokazał, że już dobrze wkomponował się w zespół. Myślę, że nawet bez transferów wszyscy mówiliby, że to Motor jest faworytem. Ciśnienie, żeby awansować jest naprawdę duże, a wiadomo, jak wygląda baza i ogólnie cała infrastruktura w klubie. Uważam jednak, że Ruch też ma ciekawy skład. A pierwszy mecz w Chorzowie pokazał, że również mogą namieszać. Na inaugurację mieli naprawdę sporo sytuacji jednak wykorzystali tylko jedną. Było widać, że jeszcze muszą poznać, czym pachnie ta druga liga. Wierzę, że w niedzielę obejrzymy ciekawy mecz.
- A komu będzie pan kibicował? Jednak Ruchowi?
– Spędziłem tam prawie osiem lat i zostawiłem dużo serca i zdrowia. Przeżyłem wspaniałe chwile, ale i spadek. Trzymam za nich kciuki i chciałbym, żeby kontynuowali to, co zaczęli już parę lat temu, czyli proces odbudowy tego wielkiego klubu. Idzie coraz lepiej i oby tak dalej. W tym meczu nie ukrywam, że bardziej jednak będę za Ruchem.
- Jakie są główne atuty zespołu z Chorzowa i czym „Niebiescy” mogą zaskoczyć rywali w niedzielę?
– Ruch to przede wszystkim kolektyw i drużyna, która bez problemu awansowała do drugiej ligi, z dużą przewagą punktową. Chłopaki grają już ze sobą kolejny sezon, a wielkich zmian, czy wzmocnień nie było. Włodarze uważali, że ta drużyna jest w stanie zrobić dobry wynik, w tym składzie. Brakuje tylko Mariusza Idzika, który był wiodącą postacią, jeżeli chodzi o strzelanie bramek. To na pewno osłabienie. Ruch gra jednak fajny, techniczny futbol. Jest kilku zawodników, którzy robią grę, jak: Łukasz Janoszka, czy Tomasz Foszmańczyk. Pewnie każdy z drugoligowych klubów chciałby ich mieć w swoim składzie, bo nadają ton grze. Atut Ruchu to także przygotowanie fizyczne, bo dobrze przepracowali okres letni. Skłaniam się ku temu, że to właśnie goście w niedzielę będą prowadzili grę na Arenie Lublin, a Motor poczeka na swoje okazje. Spotkanie będzie jednak wyrównane.
- Motor w efektowny sposób rozpoczął jednak nowy sezon i wysłał sygnał, że będzie w tym sezonie mocny. W końcu na boisku nie pojawili się: Tomasz Swędrowski, Tomasz Kołbon, a Adam Ryczkowski zaliczył tylko kilka minut…
– Nie widziałem meczu w Pruszkowie, tylko urywki. Rozmawiałem jednak z chłopakami. Mówili, że złapali Znicz w dołku i że rywale nie są jeszcze optymalnie przygotowani. Osiągnęli jednak bardzo dobry wynik i na pewno będą szli w górę. Zdecydowanie w klubie z Lublina są jeszcze rezerwy, bo zespół cały czas się zgrywa. Ja patrzyłem jednak na statystyki i musze przyznać, że styl jest teraz trochę inny od tego, który do tej pory proponował Motor. To Znicz był więcej przy piłce. A w tamtym sezonie nawet w spotkaniach z drużynami, które awansowały do pierwszej ligi, czyli: Górnikiem Polkowice i GKS Katowice, to my byliśmy częściej przy futbolówce. Teraz widać, że ten sposób grania trenera Saganowskiego jest zupełnie inny. Wynik wskazuje, że liczy się efekt. Brawo, bo zdobyli trzy punkty i strzelili cztery bramki.
- No właśnie, w poprzednim sezonie tylko raz udało wam się zdobyć cztery gole, raz pięć…
– Ten pierwszy sezon w wyższej lidze był trochę inny. Zawsze trzeba się nauczyć nowej ligi. Uważam, że na początku poprzednich rozgrywek mogliśmy i powinniśmy wygrać wysoko właśnie ze Zniczem, czy z Błękitnymi Stargard. Mieliśmy sporo dogodnych sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać. W efekcie, przegrywaliśmy lub remisowaliśmy. To nie był jednak sezon stracony, bo drużyna nauczyła się funkcjonować w drugiej lidze.
- A kto jest dla pana głównym faworytem w tym sezonie?
– Uważam, że Stal Rzeszów i Chojniczanka Chojnice. Te dwie drużyny na papierze są najsilniejsze. Chciałbym jednak, żeby dwa pierwsze miejsca zajęły inne drużyny. I chyba nie muszę dodawać o kogo chodzi.
- Nie było żal odchodzić z Motoru w takim momencie, kiedy drużyna idzie do przodu?
– Może gdybym miał trochę mniej lat, to bym żałował. Zdaje sobie jednak sprawę, w jakim miejscu jestem i czy byłbym jeszcze w stanie pomóc. Wydaje się, że tak musiało być. Przyszli nowi piłkarze, którzy podnoszą jakość i styl gry. Teraz oni są na świeczniku i ciągną ten wózek. Z roku na rok człowiek ma jednak więcej lat, to normalna sprawa.
- Niedawno mówił pan, że nie wiesza jeszcze butów na kołku, ale nadal nie ma pan nowego klubu?
– Będę się bawił w czwartej lidze, w Krakowie. Mam jednak w zanadrzu jeszcze coś innego, jeżeli wypali. Mogę powiedzieć, że będę w niedzielę komentował mecz Motoru z Ruchem. Pojawiła się opcja, żebym pobawił się troszkę w telewizję. Mam kilka propozycji poza grą w piłkę, ale nadal związanych z piłką. I to jest chyba ten moment, że warto przejść w inne miejsce i zacząć coś nowego.
- Jaki wynik padnie w niedzielę na Arenie Lublin?
– Generalnie chciałbym, żeby było 3:2 dla Ruchu, bo to my oznaczało, że dużo działo się na boisku i mecz był ciekawy. Z drugiej strony wiem, że to może nie będą od razu piłkarskie szachy, ale że oba kluby nie będą chciały się tak bardzo otwierać i może się skończyć remisem 1:1.