– To było dla nas bardzo ważne spotkanie z psychologicznego punktu widzenia. Spotkał się w nim bowiem spadkowicz z beniaminkiem. A jak wyglądają mecze beniaminków przekonaliśmy się rok temu, gdy awans zrobił JKS Jastrzębie - mówił po meczu Górnika Łęczna ze Skrą Częstochowa Rafał Wójcik, szkoleniowiec łęcznian. Zielono-czarni wygrali 2:1 i po dwóch kolejkach znajdują się w górnej połowie tabeli.
Mecz z ekipą z Częstochowy nie był wcale łatwym starciem dla Sergiusza Prusaka i spółki. Górnik w pierwszej połowie miał sporą przewagę, ale zdobył tylko jedną bramkę i kibice dopiero w końcówce zobaczyli gola na wagę trzech punktów. – Przyjechaliśmy na bardzo trudny teren, po bardzo długiej podróży, ale postawiliśmy się Górnikowi. Różnica między porażką, a zwycięstwem jest bardzo niewielka. W kilku sytuacjach zabrakło nam koncentracji, a na to zwracałem moim piłkarzom szczególnie uwagę przed pierwszym gwizdkiem. Stąd wzięła się nasza porażka. Przegraliśmy drugi mecz na wyjeździe, ale na stadionie jednej z najlepszych drużyn w tej lidze. W poprzedniej kolejce zgubiliśmy punkty w Radomiu nie wykorzystując rzutu karnego. W Łęczmej popełniliśmy jeden błąd w drugiej połowie i znowu wyjeżdżamy bez punktów. Uważam jednak, że zaprezentowaliśmy się na tyle dobrze, że w przyszłości zaczniemy zdobywać punkty - ocenił spotkanie Paweł Ściebura, trener Skry.
Zdecydowanie więcej powodów do zadowolenia miał szkoleniowiec Górnika. - Zdawaliśmy sobie sprawę, że rywale nie będą mieć nic do stracenia i będą grać najlepszą piłkę, jaką są w stanie zaprezentować. Dlatego tym bardziej gratuluję moim zawodnikom, którzy udźwignęli ciężar tego meczu. Uważam, że było to w miarę dobre widowisko. Strata bramki to był jeden strzał i piłka wtoczyła się do siatki. Dla nas sama budowa akcji od tyłu nie stanowi większego problemu, tym bardziej, że przeciwnik zawsze stoi na własnej połowie i czeka na to, co się wydarzy podczas naszego rozegrania. Zdawaliśmy sobie sprawę, że tak to będzie wyglądało. W kilku sytuacjach w pierwszej połowie mogliśmy się pokusić o bycie groźniejszym pod bramką Skry. Mogliśmy oddać więcej strzałów. Można grać świetnie i wygrać 4:0, ale sztuką jest też wygrać po wyrównanym meczu. A to było spotkanie na styku, które wygraliśmy. I z tego się niezmiernie cieszę - podsumował spotkanie Wójcik.
Jednym z głównych bohaterów spotkania był Paweł Wojciechowski, który wszedł na boisko z ławki rezerwowych, a następnie zdobył decydującego gola. – Cieszę się, że na początku sezonu udaje mi się pełnić rolę dżokera, bo to bardzo mi odpowiada. Jeśli trener zdecyduje, to w kolejnym meczu zagram od pierwszej minuty, ale jeśli będę wchodził z ławki rezerwowych i strzelał to takie rozwiązanie też mi się podoba - przyznał doświadczony napastnik. - Co do meczu to myślę, że chwilę po wyjściu na prowadzenie mieliśmy wszystko pod kontrolą. A potem chyba wkradł się jakiś luz i to nie było potrzebne, podobnie jak stracona bramka. Do przerwy powinniśmy nadal wygrywać 1:0 i kontrolować spotkanie - zakończył Wojciechowski.