(fot. Paulina Kunach/Górnik Łęczna)
Górnik Łęczna w hicie 25 kolejki rozgrywek zremisował 1:1 z Resovią. Tym samym łęcznianie wciąż czekają na premierowe zwycięstwo w rundzie wiosennej, ale wywalczony punkt powinien być pozytywnym bodźcem przed kolejnymi spotkaniami
Niedzielny mecz kończył kolejkę rozgrywek w której nie brakowało niespodzianek, a największą była oczywiście kolejna sensacyjna porażka Widzewa Łódź na wyjeździe z Legionovią Legionowo. Tym samym Górnik w przypadku wygranej mógł zbliżyć się do murowanego kandydata do awansu. Łęcznianom po czterech porażkach z rzędu motywacji miało nie zabraknąć. Tym bardziej, że w sobotę urodziny obchodził prezes Górnika Piotr Sadczuk i trzy punkty w ważnym dla obu zespołów starciu byłyby dla niego świetnym prezentem.
Przed niedzielnym meczem trener Kamil Kiereś dokonał kilku zmian w składzie. W linii obrony zamiast Jakuba Zagórskiego pojawił się Maciej Orłowski, a Bartłomieja Kalinkowskiego zastąpił Tomasz Tymosiak. Ponadto miejsce w wyjściowej jedenastce kosztem Arona Stasiaka stracił Dominik Lewandowski.
Początek pierwszej połowy wyglądał bardzo obiecująco bo łęcznianie zdominowali rywala i starali się prowadzić grę. Jednak później gra stała się szarpana i przerywana, a to dlatego że oba zespoły nie przebierały w środkach i często uciekały się do fauli. To wszystko spowodowało, że w pierwszej połowie spotkania żadna z drużyn nie zdołała stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji do zdobycia bramki.
W drugiej połowie emocji było zdecydowanie więcej, choć początkowo również nic ich nie zwiastowało. W 62 minucie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy po zagraniu piłki ręką w polu karnym przez Macieja Orłowskiego. Do piłki podszedł Maksymilian Hebel i pewnym strzałem pokonał Adriana Kostrzewskiego.
Stracony gol mocno zmobilizował „zielono-czarnych” do ataków, a trenera Kieresia do ryzyka. Szkoleniowiec Górnika widząc co dzieje się na murawie najpierw desygnował do gry Bartosza Śpiączkę, a w 78 minucie na murawie pojawił się Przemysław Banaszak. I to właśnie on dwie minuty później z najbliższej odległości umieścił piłkę w siatce po zgraniu piłki przez Tomasza Midzierskiego. Co ciekawe dla Banaszaka był to drugi gol w tym sezonie przeciwko Resovii, bo jesienią w starciu tych ekip również wpisał się na listę strzelców.
W końcówce łęcznianie nadal starali się naciskać, ale wynik nie uległ już zmianie. Tym samym Górnik wiosną wciąż pozostaje bez wygranej, ale w niedzielę zapisał na swoje konto jeden punkt i wciąż zajmuje trzecie miejsce w ligowej tabeli. Leandro i spółka nie będą mieli wiele czasu na analizę spotkania z Resovią bo już w najbliższą środę zagrają u siebie ze Zniczem Pruszków.
Resovia – Górnik Łęczna 1:1 (0:0)
Bramki: Hebel (62-karny) – Banaszak (80).
Resovia: Zapytowski – Kubowicz, Wasiluk, Kaliniec (89 Domoń), Zalepa, Adamski, Krykun, Świderski (60 Antkowiak), Hebel (73 Radulj), Feret (89 Hajduk), Dziubiński.
Górnik: Kostrzewski – Orłowski, Baranowski, Midzierski, Leandro (78 Turek) - Tymosiak, Stromecki - Stasiak (78 Banaszak), Cierpka (69 Śpiączka), Goliński (66 Lewandowski) - Wojciechowski.
Żółte kartki: Dziubiński, Zalepa, Antkowiak – Stromecki, Turek, Śpiączka.
Sędziował: Damian Gawęcki (Kielce).
Mecz bez udziału publiczności