Górnik Łęczna prowadził w Rzeszowie 2:0, ale ostatecznie zdobył w starciu z Resovią zaledwie punkt. Tym samym zespół trenera Rafała Wójcika nadal jest niepokonany, ale przerwał passę trzech wygranych z rzędu
Po zeszłotygodniowym pogromie nad Ruchem Chorzów na własnym stadionie zielono-czarni jechali na Podkarpacie jako lider tabeli i w meczu z Resovią chcieli odnieść drugie wyjazdowe, a zarazem czwarte z rzędu zwycięstwo. Zdawali sobie jednak sprawę, że czeka ich trudne zadanie. – Rywale mają bardzo mocne stałe fragmenty gry. Każdy rzut wolny i korner wykonywany przez ich drużynę niesie ze sobą zagrożenie – mówił przed meczem Dawid Dzięgielewski, napastnik Górnika. – Trzeba również zwrócić uwagę na Bartłomieja Buczka. W tamtym sezonie strzelił 17 bramek, aktualnie ma koncie ma trzy trafienia – dodawał zawodnik, który w zeszłym sezonie dwa razy mierzył się z Resovią jako zawodnik Motoru Lublin i dwa razy przegrywał.
Mecz znakomicie rozpoczął się dla gości bo już w 16 minucie błąd w defensywie gospodarzy wykorzystał Jakub Chrzanowski i trafił na 1:0. Goście pierwszy raz zagrozili bramce Sergiusza Prusaka w 25 minucie gry. Jednak strzał głową Rafała Mikulca po podaniu z prawej strony był zbyt słaby aby sprawić kłopoty doświadczonemu bramkarzowi. Ponownie groźnie pod bramką łęcznian było w 33 minucie. Po sprytnie rozegranym rzucie wolnym sprzed pola karnego ponownie strzelał Mikulec, ale piłka trafiła w jednego z zawodników z Łęcznej.
Druga połowa znakomicie rozpoczęła się dla Górnika bo już trzy minuty po wznowieniu gry na listę strzelców wpisał się Patryk Szysz popisując się precyzyjnym strzałem z lewej strony pola karnego. Dwubramkowa przewaga uśpiła zespół trenera Rafała Wójcika i w 54 minucie Resovia zdobyła bramkę kontaktową. Po ładnej akcji strzał tuż sprzed pola karnego oddał Bartłomiej Buczek. Sergiusz Prusak wyciągnął się jak struna i odbił futbolówkę, ale Szymon Kaliniec popisał się skuteczną dobitką. Łęcznianie mogli odpowiedzieć niemal natychmiast. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego blisko zdobycia gola był Igor Korczakowski, ale trafił w poprzeczkę.
Co nie udało się zielono-czarnym udało się gospodarzom. W 82 minucie do wyrównania doprowadził Radosław Adamski i gospodarze wrócili do gry. Emocje sięgnęły zenitu w samej końcówce spotkania kiedy Górnik miał kolejną świetną okazję do zdobycia gola. Po ładnie wyprowadzonej kontrze Dzięgielewski podał do Szysza, ten zdecydował się na mocny strzał, ale piłkę z linii bramkowej wybił ją Mateusz Kantor i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
Resovia – Górnik Łęczna 2:2 (0:1)
Bramki: Kaliniec (54), Admski (82)– Chrzanowski (16), Szysz (48).
Resovia: Banek – Kantor, Domoń, Pawlak, Mikulec – Świechowski (46 Frankiewicz), Kaliniec – Geniec (76 Feret), Buczek (62. Antonik), Pyrdek (62 Adamski) – Straszkewycz.
Górnik: Prusak – Zagórski, Waleńcik, Rogala, Pisarczuk – Korczakowski, Tymosiak (64. Sosnowski) – Bętkowski (46 Dzięgielewski), Łuszkiewicz (75 Skałecki), Szysz – Chrzanowski (70 Essam).
Żółte kartki: Buczek, Adamski, Kaliniec – Tymosiak, Rogala.
Sędziował: Rafał Rokosz (Katowice).