Rozmowa z Robertem Pisarczukiem, piłkarzem Górnika Łęczna
Za wami ciężki mecz z Resovią. Zwłaszcza przed przerwą rywale nie pozwalali wam na zbyt dużo...
– Trzeba przyznać, że pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Nie realizowaliśmy w pełni założeń, ciężko nam się rozgrywało piłkę i nie prezentowaliśmy się tak jak w zimowych sparingach. Po przerwie jednak skorygowaliśmy nasze błędy i w drugich 45 minutach graliśmy lepiej. Potem trochę się cofnęliśmy i Resovia nas przycisnęła. Na szczęście, udało nam się wygrać na inaugurację.
To zwycięstwo było wam potrzebne szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że czołowe drużyny tabeli, poza Radomiakiem, solidarnie wygrały swoje mecze.
– Tak, doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że początek rundy będzie dla nas bardzo ważny. Wiedzieliśmy też, że do końca marca czekają nas bardzo ciężkie spotkania. Znaliśmy ponadto wyniki, które osiągnęły inne zespoły z czołówki w tej kolejce. Dlatego wygrana nad Resovią była nam bardzo potrzebna.
Musiałeś faulować w ostatniej sytuacji, w której dostałeś drugą żółtą kartkę?
– Wydaje mi się, że rywal rozpoczynał groźną kontrę. Trener Smuda miał do mnie bardzo duże pretensje za kartkę, którą dostałem po wykonaniu rzutu rożnego, gdy chcieliśmy przytrzymać piłkę w narożniku boiska, ale się nie udało i ją straciliśmy. Nie wiem czy zasłużyłem na pierwsze upomnienie, ale sędzia powiedział, że dostałem je, ponieważ impet mojego wejścia był zbyt duży. Niestety, w następnym meczu będę musiał pauzować, ale mam nadzieję, że zespół poradzi sobie beze mnie.
Widać, że wciąż brakuje wam zgrania i zrozumienia na boisku.
– W meczu ligowym rzeczywiście tak było, ale uważam, że podczas zimowych sparingów zagraliśmy kilka naprawdę fajnych meczów. Przed potyczką z Resovią nie powiedziałbym, że brakuje nam zgrania, ale niestety wyszło inaczej. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach będzie lepiej.
Widać było po nowych kolegach, że stresują się pierwszym występem w nowych barwach? W waszej grze było sporo niecelnych podań i nerwowości.
– Wydaje mi się, że nerwowość było widać u wszystkich zawodników, nie tylko u nowych. Większość z nich jest od początku okresu przygotowawczego w klubie i wydaje mi się, że się dobrze zaadaptowali, a w następnych meczach będą dobrze wyglądać.
Jak się czujesz w nowej roli w drużynie? Do tej pory kibice widzieli cię z jako bocznego obrońcę lub skrzydłowego boiska, a teraz grasz w środku pomocy.
– Razem z przyjściem trenera Smudy pojawił się pomysł, żebym grał na pozycji ofensywnego pomocnika. Dobrze czuje się w tej roli. Na początku byłem do tego sceptycznie nastawiony, ale po rozmowach z trenerem, a także dzięki każdemu kolejnemu treningowi i meczowi uwierzyłem w tę koncepcję.
Na której pozycji gra ci się lepiej?
– Obie są wymagające. Na pewno na boku obrony trzeba więcej myśleć o zabezpieczeniu tyłów, a z przodu ma się większą dowolność oraz można grać bardziej niekonwencjonalnie i ryzykownie. A muszę przyznać, że mi to pasuje.