Michał M. nie jest już piłkarzem Górnika Łęczna. To pokłosie kolejnych ekscesów z udziałem zawodnika, który ma dozór policyjny, bo zarzuca mu się kradzież dwóch samochodów.
Pierwsze kłopoty z prawem piłkarza rozpoczęły się w styczniu tego roku. Obrońca występujący wówczas w pierwszoligowej Chojniczance Chojnice został zatrzymany przez policję, która zarzuciła mu kradzież dwóch aut – porsche macan i peugeota 508. Pierwszy z nich skradziono w Myślenicach. Znajdował się w nim jednak nadajnik GPS i tamtejsi policjanci bez trudu odnaleźli luksusowe auto.
Sprawa dotycząca tej kradzieży jest w toku – zawodnik spędził trzy miesiące w areszcie, a po wyjściu orzeczono wobec niego dozór policyjny.
Wobec tych zdarzeń klub z Chojnic natychmiast rozwiązał umowę z zawodnikiem. Ten pozostawał bez klubu aż do 14 sierpnia. Wtedy pomocną dłoń do zawodnika wyciągnął Górnik Łęczna. Korzyść miała być obopólna – zawodnik miał się odbudować pod względem sportowym, a klub pozyskać doświadczonego obrońcę, który miał na koncie 13 meczów w piłkarskiej Ekstraklasie. Liczył też, że pomoże on w walce o awans na zaplecze Lotto Ekstraklasy.
Niestety w Łęcznej teraz żałują tej decyzji. 6 listopada piłkarz wyjeżdżając samochodem marki maserati spod Tarasów Zamkowych w Lublinie uderzył w latarnię i uszkodził luksusowe auto. Podczas kolizji był trzeźwy.
Jednak teraz na światło dzienne wypłynęły inne fakty, które stawiają sportowca w złym świetle. Otóż M. pod koniec października dwukrotnie jednego dnia został złapany po pijanemu za kierownicą we Lwowie. Sprawę nagłośniły tamtejsze media. Podczas pierwszej kontroli miał 1,17 promila alkoholu, a podczas drugiej – 0,32. Siedział wówczas za kierownicą tego samego maserati.
Klub z Łęcznej szybko zareagował na te doniesienia. – Michał nie jest już piłkarzem Górnika Łęczna. Klub rozwiązał dziś (22 listopada) kontrakt z zawodnikiem – czytamy w wydanym na oficjalnej stronie Górnika komunikacie.
Tym samym bilans spotkań zawodnika zamknął się na 10 spotkaniach w zielono-czarnych barwach.