Po słabym starcie sezonu Wisła zdecydowała się na zmianę trenera. Ryszard Wieczorek rozpoczął pracę od pewnego zwycięstwa z Gwardią Koszalin (3:0). Niestety, w pięciu kolejnych meczach jego podopieczni zanotowali... pięć remisów
Drużyna, która miała walczyć o awans zajmuje dopiero 13 lokatę w tabeli i ma zaledwie trzy punkty przewagi nad strefą spadkową. W miniony weekend Duma Powiśla podzieliła się punktami z GKS Jastrzębie, chociaż ostatnie pół godziny grała z przewagą jednego zawodnika. To jednak rywale w końcówce byli bliżej zdobycia zwycięskiej bramki.
– W momencie, kiedy spotkanie powinno się zacząć lepiej układać, czyli po czerwonej kartce, wkradł się chyba w nasze poczynania minimalizm – wyjaśniał po meczu trener Wieczorek. – Drużyna osłabiona dostaje dodatkowy bodziec, a zespołowi grającemu w przewadze wydaje się, że to przyjdzie łatwo i przyjemnie. Niestety, graliśmy w tym momencie bardzo źle. Po jednym, dwóch, trzech podaniach traciliśmy piłkę. Nadziewaliśmy się na kontry, musieliśmy biegać i tracić tam, gdzie nie trzeba. Zmiany miały na celu wprowadzenie świeżości, ale każda z nich to było wręcz osłabienie i do końca meczu nie potrafiliśmy naszej gry uporządkować – dodaje szkoleniowiec Wisły.
Wszyscy spodziewali się, że spadkowicz z I ligi będzie rozdawał karty klasę rozgrywkową niżej. Wyszło zupełnie inaczej i na pewno jednym z powodów słabszej postawy są kontuzje. W składzie ciągle brakuje najlepszego strzelca z poprzedniego sezonu Sylwestra Patejuka. I zanosi się na to, że 34-latek w tym roku nie pojawi się już na boisku. – Dopiero za miesiąc ma zapaść decyzja, czy będzie mógł wrócić do treningów. Szansę, że będzie do mojej dyspozycji w tej rundzie są małe – przyznaje trener Wieczorek.
Lepsze wieści dotyczą Mateusza Pielacha. Kapitan zespołu cały czas przechodzi rehabilitację. – To już piąty miesiąc po kontuzji, więc spodziewamy się, że Mateusz lada chwila dostanie zgodę na powrót do normalnych zajęć z grupą. Niewykluczone, że na boisku pojawi się wcześniej niż Sylwester Patejuk – przekonuje opiekun klubu z Puław. Dodaje też, skąd problemy Wisły. – Z przodu brakuje kilku ważnych ogniw. Nowych graczy, czyli Alena Ploja, czy Roberta Hirsza trzeba wkomponować w nieco inny system gry. Dodatkowo Irakli Meskhia, który miał kierować naszą grą również opuścił sporo spotkań. Dodając do tego brak Patejuka, a także transfer Niklasa Zulciaka, który potrzebuje czasu, żeby zgrać się z resztą chłopaków mamy pełny obraz naszej sytuacji. Potrzebujemy czasu, żeby wszystko zaczęło się zazębiać. Powoli idziemy jednak do przodu i wierzę, że wkrótce będzie lepiej.
W najbliższej serii gier puławianie spróbują przerwać serię remisów w meczu u siebie przeciwko Zniczowi Pruszków (sobota, godz. 16).