Przebudowana w lecie Wisła Puławy rozpoczęła nowy sezon od wygranej z pierwszoligowym Rakowem Częstochowa 3:2. Gospodarze prowadzili dwa razy, ale rywalom udawało się doprowadzać do wyrównania. Trzeci raz już nie byli w stanie od-powiedzieć. Dla gospodarzy to pierwsza wygrana na swoim stadionie od... 23 października
Już w dziewiątej minucie kapitalnym strzałem sprzed pola karnego popisał się jeden z nowych nabytków Dumy Powiśla Alen Ploj. Słoweniec dostał piłkę od Smektały, a po chwili uderzył po długim rogu, a piłka odbiła się od jednego słupka, drugiego aż w końcu wylądowała w siatce. W 38 minucie znowu był remis. Adam Mesjasz miał sporo szczęścia, bo z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki, chociaż w pobliżu było dwóch obrońców Wisły i Nazar Penkowec.
W drugiej połowie puławianie objęli prowadzenie za sprawą Sylwestra Patejuka. Gola na sumieniu ma jednak przede wszystkim Łukasz Sołowiej, który za długo zwlekał z wybiciem piłki. „Patej” odebrał futbolówkę rywalowi, znalazł się sam przed bramkarzem Rakowa i pewnym strzałem trafił na 2:1.
Ekipa z Częstochowy nie dawała jednak za wygraną i w 84 minucie jeszcze raz doprowadziła do wyrównania. Znowu w odpowiednim miejscu znalazł się Mesjasz i z bliska dobił piłkę do bramki Penkowca. Wydawało się, że do wyłonienia zwycięzcy potrzebna będzie dogrywka, ale w 90 minucie po świetnej, zespołowej akcji piłkarze Adama Buczka zaliczyli trzecie trafienie. Ze skrzydła dośrodkował Patejuk, a w polu karnym świetnie na piłkę nabiegał Smektała i to on posłał futbolówkę do siatki.
– Mieliśmy swój plan na ten mecz i realizowaliśmy go w 100 procentach, ale tylko na początku. Później oddaliśmy inicjatywę dla Rakowa, który nakręcał się z minuty na minutę. Kto nie ma piłki ten musi za nią biegać i sam zastanawiałem się, jak będziemy w tym momencie wyglądali pod względem motorycznym. Zwłaszcza, że dołożyliśmy nowych zawodników, którzy w różnym etapie do nas przychodzili i w różnych momentach kończyli swoje rozgrywki – wyjaśnia trener Buczek. I dodaje, że w końcu jego drużynie udało się przełamać na swoim boisku. – Wygraliśmy u siebie po raz pierwszy od 23 października 2016 roku. Wole grać takie zawody, które pokazują nasze błędy. Żaden sparing nie da takiego obrazu, jak mecz o stawkę – wyjaśnia szkoleniowiec.
Dzięki wygranej Wisła w ramach I rundy Pucharu Polski zmierzy się za tydzień z kolejnym pierwszoligowcem – Pogonią Siedlce.
Wisła Puławy – Raków Częstochowa 3:2 (1:1)
Bramki: Ploj (9), Patejuk (60), Smektała (90) – Mesjasz (38, 84).
Wisła: Penkowec – Sedlewski, Głaz, Poznański, Sulkowski, Smektała, Maksymiuk, Litwiniukk, Ploj (82 Szczotka), Patejuk, Hirsz.
Raków: Lis – Sołowiej (90 Boateng), Duriaka, Niewulis, Wójcik, Figiel, Łabojko, Wróbel (70 Mizgała), Tomalski, Mesjasz, Czerkas (76 Embalo).
Żółte kartki: Głaz, Ploj (Wisła).
Sędziował: Piotr Urban (Warszawa).