Miało być zwycięstwo w ostatnim meczu rudny i jest. Wisła ograła w sobotę przed własną publicznością Rozwój Katowice 1:0. Efekt? Znowu udało się odskoczyć od strefy spadkowej na sześć punktów. Jest jeszcze jedna dobra wiadomość. W końcówce zawodów na boisku pojawił się... Sylwester Patejuk.
Od pierwszego gwizdka drużyna Bohdana Bławackiego ruszyła do natarcia. W 12 minucie Robert Hirsz przypadkowo skierował nawet piłkę do siatki, ale sędzia gola nie uznał z powodu zagrania ręką napastnika Dumy Powiśla. Później gospodarzy dwa razy postraszył Michał Płonka, ale bez efektu bramkowego.
W 23 minucie faulowany w polu karnym Rozwoju był Dawid Pożak. Arbiter podyktował rzut karny dla Wisły, a do piłki podszedł Jakub Smektała. Po chwili najlepszy strzelec puławian dał swojej drużynie prowadzenie. Do końca pierwszej połowy dominowali miejscowi, ale nic z tego nie wynikało.
Po zmianie stron odważniej zaatakowali goście. Znowu to Płonka znalazł się w dobrej sytuacji, ale jego główka z 52 minuty ostatecznie poszybowała nad poprzeczką. Później o gole mogli się pokusić Smektała, a następnie Tomasz Sedlewski. Dobrze spisywał się jednak bramkarz ekipy z Katowic Bartosz Soliński. W 78 minucie ponownie najgroźniejszy w zespole przyjezdnych był Płonka, który tym razem próbował szczęścia bezpośrednio z rzutu wolnego. I chybił naprawdę nieznacznie.
Kilkadziesiąt sekund później na murawie pierwszy raz w tym sezonie zameldował się najlepszy strzelec Dumy Powiśla z poprzedniego sezonu Sylwester Patejuk. Rozwój do końcowego gwizdka nie rezygnował z remisu. Szansę miał jeszcze Michał Czekaj. Znowu swoje zrobił jednak Sebastian Madejski. I ostatecznie Wisła dowiozła cenną wygraną.
ZDANIEM TRENERÓW
Rafał Bosowski (Rozwój)
– Gratulacje dla Wisły. Nie tylko z powodu trzech punktów, ale i pięknego obiektu oraz wspaniałej atmosfery. Miejsce takich klubów, jak Puławy jest wyżej. Samo spotkanie? W pierwszej połowie wyszliśmy zbyt bojaźliwie. Oddaliśmy inicjatywę, ale udało się przetrwać napór. Później nabiliśmy rywala, było ciągnięcie i rzut karny. Przegraliśmy ten mecz przez jeden mecz. W drugiej połowie to my dominowaliśmy i mieliśmy swoje doskonałe okazje. To najbardziej boli, bo mieliśmy szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Zostawiliśmy mnóstwo zdrowia na boisku. Mimo wszystko możemy być dumni z tego sezonu. Udało się wprowadzić kilku 16 i 17-latków do drużyny. Niewiele osób pamięta, że mieliśmy się wycofać z rozgrywek. Nadal jednak żyjemy i oddychamy, a do tego jestem przekonany, że uda nam się utrzymać w II lidze.
Bohdan Blawacki (Wisła)
– Jestem zadowolony z pierwszej połowy, nie drugiej. Mieliśmy problemy z podstawowym składem, bo nie mógł zagrać chociażby Arek Maksymiuk. Dobrze na tej pozycji spisał się jednak Iwan Litwiniuk. To był trochę dla nas taki eksperyment. Na odprawie przed spotkaniem pytałem się chłopaków: czego brakuje naszemu zespołowi? Odpowiedziałem, że monolitu psychologicznego. Mecz z Rozwojem był spotkaniem za sześć punktów. Nie było łatwo, bo Rozwój, to mocny i walczący zespół. Ja też przeżywałem zawody po przerwie, bo przeciwnik miał dwie trzy dobre sytuacje. Ważne, że udało się wygrać, bo dzięki temu możemy troszkę odetchnąć i w zimie będzie pracowało się trochę lżej. Na wiosnę mamy jeszcze 15 kolejek i zobaczymy. Kiedy podpisywałem umowę, to mówiłem panu prezesowi, że dobrze byłoby zdobyć 10-11 punktów. Jest lekki niedosyt, zwłaszcza po meczach wyjazdowych, ale mamy jeszcze przed sobą 15 meczów i wszystko jest możliwe.
Wisła Puławy – Rozwój Katowice 1:0 (1:0)
Bramka: Smektała (24-z karnego).
Wisła: Madejski – Sedlewski, Żemło, Murawski, Sulkowski (59 Poznański), Litwniuk, Popiołek, Smektała (83 Brzeski), Pożak (79 Patejuk), Zulciak, Hirsz (68 Ploj).
Rozwój: Soliński, Łączek, Czekaj, Szeliga, Płonka, Tabiś (46. Kamiński), Jaroszek, Kowalski (67 Paszek) Barwiński (88 Kunka), Mońka, Żak.
Żółte kartki: Murawski, Żemło (Wisła).
Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków). Widzów: 612.