Piłkarze Mariusza Pawlaka po dobrej, drugiej połowie w Ostródzie poszli za ciosem. W sobotę Wisła pokonała u siebie lidera tabeli Stal Rzeszów 3:1. Puławianie mieli dwóch bohaterów: Adriana Paluchowskiego i Dominika Banacha, ale w wielu fragmentach dobrze spisywała się też defensywa. I ostatecznie pierwsza porażka lidera stała się faktem.
Pierwszy kwadrans to duża przewaga w posiadaniu piłki gości. Szybko na prowadzenie wyszli jednak piłkarze Dumy Powiśla.
Bramkarz Stali Wiktor Kaczorowski dostał podanie od swojego obrońcy, ale miał problem z opanowaniem piłki. Wykorzystał to Paluchowski, który błyskawicznie doskoczył do golkipera i kiedy ten próbował wybić futbolówkę na uwolnienie dostawił tylko nogę i skierował piłkę do siatki.
W 16 minucie mogło być już 2:0. Po akcji prawym skrzydłem Dominika Cheby w dobrej sytuacji znalazł się Ednilson, ale Portugalczyk uderzył tylko w boczną siatkę. Kilka chwil później po podaniu od Kacpra Kondrackiego „Edi” dostał piłkę w podobnym miejscu i znowu podjął złą decyzję. Tym razem „przeciągnął” dośrodkowanie i z kolejnej, dobrze zapowiadającej się akcji nic nie wyszło.
W 23 minucie gospodarze wychodzili z kontrą trzech na trzech, a piłkę w pole karne dostał Paluchowski. Po starciu z rywalem padł na murawę jednak arbiter nie dopatrzył się przewinienia i nakazał grać dalej. 120 sekund później trener Mariusz Pawlak musiał wymienić bramkarza. Już kilkanaście minut wcześniej po starciu w swoim polu karnym Paweł Socha został trafiony w głowę. I ostatecznie nie był w stanie kontynuować gry, a zastąpił go Piotr Owczarzak.
Rezerwowy golkiper szybko musiał się wykazać. Kiedy drużyny miały za sobą pół godziny gry z kilku metrów po krótkim rogu mierzył Damian Michalik, ale Owczarzak odbił futbolówkę na rzut rożny. Tuż przed przerwą Ednilson wycofał piłkę, a zza pola karnego nieźle huknął Lukas Kuban. Kaczorowski odbił jednak futbolówkę
Sporo działo się w drugiej połowie. Najpierw wydawało się, że wszystko idzie po myśli puławian. W 54 minucie Krzysztof Danielewicz obejrzał drugie „żółtko” i rzeszowianie musieli sobie radzić w dziesiątkę. Po rzucie rożnym sędzia dopatrzył się jednak przewinienia w polu karnym Wisły i cztery minuty później było 1:1, bo z „wapna” nie pomylił się Piotr Głowacki.
Goście mimo osłabienia nie rezygnowali z walki o trzy punkty i przez chwilę mieli jeszcze przewagę. Drużyna trenera Pawlaka opanowała jednak sytuację i w końcówce przejęła inicjatywę.
Świetne wejście zaliczył Dominik Banach. To właśnie ten zawodnik w 79 minucie dostał podanie od Dylana Ruiza-Diaza i powinien od razu zagrać do lepiej ustawionego Paluchowskiego. Nastolatek sam zdecydował się na strzał i został zablokowany. Piłka do niego jednak szczęśliwie wróciła i tym razem dograł już do „Palucha”, który z zimną krwią strzelił do siatki.
Kilka chwil później było po meczu. Banach znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Stali i chociaż gonili go obrońcy, to świetnie wykończył całą akcję i przy okazji ustalił rezultat na 3:1.
Wisła Puławy – Stal Rzeszów 3:1 (1:0)
Bramki: Paluchowski (3, 79), Banach (82) – Głowacki (58-z karnego).
Wisła: Socha (26 Owczarzak) – Cheba, Wiech, Wawszczyk, Kuban, Carlos Daniel (90 Drozdowicz), Lisowski, Kondracki (68 Banach), Puton, Ednilson (68 Ruiz-Diaz), Paluchowski (90 Kacprzycki).
Stal: Kaczorowski – Marczuk, Góra, Wrona, Głowacki, Danielewicz, Poczobut, Wolski (74 Maciejewski), Michalik (74 Olejarka), Małecki (85 Mustafajew), Prokić (74 Sławek).
Żółte kartki: Wawszczyk, Ednilson Furtado, Cheba – Wolski, Prokić, Danielewicz, Poczobut.
Czerwona kartka: Krzysztof Danielewicz (Stal, 54 min, za drugą żółtą).
Sędziował: Paweł Dziopak (Tychy).