Po kilku dobrych meczach piłkarze Łukasza Mierzejewskiego zaliczyli słabszy występ. Wywalczyli jednak jeden punkt po domowym remisie z Orlętami Spomlek (1:1).
W pierwszej połowie Avia miała przewagę, ale niewiele z tego wynikało, bo obaj bramkarze byli praktycznie bezrobotni. Więcej działo się po zmianie stron. W 57 minucie Paweł Uliczny posłał świetne podanie ze stałego fragmentu gry, a gola głową zdobył Kamil Oziemczuk.
Żółto-niebiescy cieszyli się tylko kilka minut. Tuż po godzinie gry Albertin przeprowadził rajd prawym skrzydłem i oddał piłkę do Jakuba Syryjczyka, który doprowadził do wyrównania. W kolejnych fragmentach meczu obie ekipy mogły przechylić szalę na swoją stronę. Najpierw po bardzo podobnej akcji do tej, która dała biało-zielonym remis. Tym razem skrzydłem popędził jednak Bartosz Idzikowski, a Syryjczyk zamiast do siatki przymierzył w słupek. W doliczonym czasie gry bohaterem gospodarzy mógł zostać Oziemczuk. Na zegarze była już piąta minuta doliczonego czasu gry, a Wojciech Białek posłał piłkę do „Oziema”, który minął już nawet bramkarza jednak strzelił w słupek.
– Wiadomo, że jak nie ma kompletu punktów, to zawsze jest niedosyt – mówi Łukasz Mierzejewski, trener żółto-niebieskich. – Trzeba szczerze powiedzieć, że nie zagraliśmy super meczu i ten remis trzeba uznać za sprawiedliwy. Szkoda tylko, że znowu prowadziliśmy i nie dowieźliśmy korzystnego wyniku. Z przebiegu spotkania na pewno to my prowadziliśmy grę, ale Radzyń był dobrze ustawiony i ciężko było stworzyć dogodne sytuacje – dodaje szkoleniowiec.
W środę Orlęta grały z innym czołowym zespołem grupy czwartej i w końcówce przegrały 3:4. Tym razem podopieczni Jacka Fiedenia dopisali do swojego konta „oczko”. – Tak się złożyło, że ta końcówka rundy, w której miałem okazję prowadzić zespół to same trudne mecze. A do tego tylko dwa u siebie i aż cztery na wyjeździe i to z czołówkę. Co gramy, to z wiceliderem. Te mecze dały jakiś przegląd stanu posiadania. Uważam, że wcale nie wypadliśmy źle. Punktów za dużo nie ma, ale zagraliśmy fajne mecze. Z Avią także. Oczywiście, w 95 minucie mogliśmy stracić bramkę i skończyłoby się jak w Sieniawie, ale wcześniej my też mogliśmy wyjść na prowadzenie – wyjaśnia trener zespołu z Radzynia Podlaskiego.
Avia Świdnik – Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski 1:1 (0:0)
Bramki: Oziemczuk (57) – Syryjczyk (61).
Avia: Androsiuk – Drozd, Kursa (63 K. Mroczek), Mykytyn, Niewęgłowski, Górka, Uliczny, Maluga (79 Ceglarz), Oziemczuk, B. Mroczek (79 Kuliga), Szpak (58 Białek).
Orlęta: Nowacki – Wiatrak, Kursa, Kot, Szymala, Filipowicz (90 Korolczuk), Idzikowski (87 Nowosadko), Albertin, Kobiałka, Kamiński, Syryjczyk (87 Kalita).
Żółte kartki: Kursa, K. Mroczek, Maluga – Albertin.
Sędziował: Michał Fudała (Brzesko).