Przed szóstą kolejką w grupie czwartej liderem był Star Starachowice. Drużyna Przemysława Cecherza u siebie zanotowała trzy zwycięstwa i miała bilans bramkowy 7-1. W niedzielny wieczór dobrą passę rywali przerwała jednak Avia Świdnik, która wygrała na trudnym terenie 1:0.
Żółto-niebiescy po letnich zmianach kadrowych chcieli po raz kolejny bić się o czołowe lokaty. Początek sezonu nie wyglądał jednak tak, jak wszyscy liczyli. Drużyna Wojciecha Makowskiego po pięciu kolejkach miała na koncie ledwie jedną wygraną i tylko sześć punktów. A to oznaczało już na początku nowego sezonu, że straty do czołówki były spore.
Na dodatek w ostatnich dniach nie brakuje plotek, że szkoleniowiec ekipy ze Świdnika wkrótce podąży za Maciejem Skrożą do Japonii. Obaj panowie współpracowali już w Urawa Red Diamonds, a skoro Skorża znowu podjął pracę w tym klubie, to pojawiły się informacje, że będzie chciał zabrać ze sobą swoich byłych asystentów.
Na razie Makowski pracuje jednak w Świdniku, a jego podopieczni wywalczyli w niedzielę bardzo ważne punkty. W pierwszej połowie spotkanie było wyrównane, a o gole mogły się pokusić oba zespoły. W pierwszym kwadransie bardzo dobrze spisywał się bramkarz przyjezdnych Jakub Murawski, który poradził sobie z kilkoma dobrymi próbami rywali. Żółto-niebiescy też mogli coś strzelić. Okazję miał Andrij Remeniuk, a w 30 minucie golkiper rywali poradził sobie z uderzeniem po długim rogu Wiktora Marka. I do przerwy było 0:0.
Druga odsłona nie mogła się zacząć gorzej dla Stara. Ekipa ze Starachowic szybko straciła jednego zawodnika. Piotr Stefański obejrzał drugie „żółtko” i wyleciał z boiska już w 51 minucie. Kibicom przyjezdnych od razu zapaliła się lampka, że jest szansa powalczyć nawet o pełną pulę. I goście szybko ją wykorzystali.
W 57 minucie na boisku zameldował się Igor Szczygieł. Sześć minut później cieszył się z gola. Sporą cegiełkę do tego trafienia dorzucił jednak Remeniuk, który przedarł się prawą flanką i wyłożył futbolówkę w pole karne. A tam Szczygieł bez przyjęcia uderzył po ziemi na 0:1, zanim wślizgiem zdążył go zablokować jeden z obrońców.
W końcówce jedni i drudzy próbowali zmienić wynik, nie brakowało nerwów, bo z boisko z bezpośrednią czerwoną kartką opuścił także Rafał Kursa. Wszystkie punkty pojechały jednak do Świdnika.
– Gratuluję chłopakom, bo zasłużyli na to, żeby wygrać z mocnym rywalem nie tylko przez ten mecz, ale generalnie przez pracę, jaką wkładają każdego dnia na treningach. Mecz wyrównany, Kuba Murawski wybronił dwie sytuacje i chwała mu za to, że pomógł. Do przerwy mogliśmy zrobić więcej, ale pewne rzeczy skorygowaliśmy, zaczęliśmy wykorzystywać przestrzenie za plecami przeciwnika, zwłaszcza po naszej lewej stronie. Grało się łatwiej od momentu, kiedy Star dostał czerwoną kartkę. Chcielibyśmy, żeby więcej było odpowiedzialności i wyrachowania, żebyśmy się nie denerwowali. Mieliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji, żeby podwyższyć wynik i nie musielibyśmy martwić się do końca. Sędzia nie miał podstaw, żeby przedłużać mecz o siedem minut, w sytuacji z czerwoną kartką dla Rafała moim zdaniem nie było nawet faulu. Cieszy, że naszej drużyny w zdobyciu punktów nic nie powstrzymało – ocenia na klubowym facebooku Wojciech Makowski.
Star Starachowice – Avia Świdnik 0:1 (0:0)
Bramka: Szczygieł (63).
Avia: Murawski – Dobrzyński, Machała, Kursa, Popiołek, Uliczny, Marek (57 Szczygieł), Kalinowski (69 Rozmus), Małecki (69 Maj), Remeniuk (89 Remeniuk), Paluchowski (89 Galara).
Czerwone kartki: Stefański (Star, 51 min, za drugą żółtą) – Kursa (Avia, 90+5 min, za faul).
Nieudana końcówka
Jeszcze do 79 minuty starcia beniaminków z Kielc i Lubartowa utrzymywał się bezbramkowy remis. Korona II w końcówce zdążyła jednak strzelić jeszcze... trzy gole
Od początku inicjatywa była po stronie gospodarzy. Wynik trzymał jednak dla Lewartu Damian Podleśny, który popisał się kilkoma świetnymi interwencjami. Wydawało się, że w końcówce pierwszej połowy Daniel Bąk musi trafić na 1:0. Bramkarz przyjezdnych zdołał jednak obronić i ten strzał.
Szybko po wznowieniu gry pojedynek obu zawodników znowu zakończył się na korzyść Podleśnego. Podopieczni Grzegorza Białka po przerwie byli ciut aktywniejsi z przodu, ale długo utrzymywał się remis. Korona II przełamała defensywę rywali w 80 minucie. Bąk tym razem odegrał piłkę do kolegi, a Maciej Oziębło przymierzył po długim rogu na 1:0.
Goście nie mieli już nic do stracenia i ruszyli do ataku w poszukiwaniu wyrównania. Zamiast gola na 1:1, za chwilę było jednak 2:0 po celnym strzale zza pola karnego Natana Niedźwiedzia. 120 sekund później kielczanie dobili przeciwnika za sprawą Kacpra Kucharczyka.
Korona II Kielce – Lewart Lubartów 3:0 (0:0)
Bramki: Oziębło (80), Niedźwiedź (85), Kucharczyk (87).
Lewart: Podleśny – Plesz, Drozd, Chyła, Wdowicz, Wójcik (68 Nojszewski), Wolski (71 Gede), Najda (73 Gęca), Morenkov (68 Zieliński), Myśliwiecki (71 Aftyka), Żelisko.