ROZMOWA Z Danielem Koczonem, piłkarzem Avii Świdnik
- Co się stało w sobotnim spotkaniu w Kraśniku?
– Na pewno mecz nam nie wyszedł. Popełniliśmy dwa błędy, a rywale dwa razy nas skontrowali. Szybko straciliśmy dwie bramki, a później niby byliśmy częściej przy piłce, mieliśmy optyczną przewagę, ale biliśmy głową w mur. Taktyka rywali się opłaciła, bo mieli też kolejne sytuacje i mogli wygrać wyżej. To jednak był pierwszy mecz, mam nadzieję, że w kolejnych pokażemy już naszą siłę.
- Problem w tym, że w środę czeka was pojedynek z faworytem do awansu Motorem Lublin...
– Wiadomo o co gra Motor, ale z tymi faworytami w III lidze, to bywało ostatnio różnie. Jeżeli dobrze pamiętam, to od trzech lat żaden kandydat do awansu go nie wywalczył. Wiemy, że przyjdzie nam się zmierzyć z dobrym zespołem, ale w tej lidze jest ich kilka i z każdym trzeba zagrać na sto procent.
- Dla pana to już nie będą szczególne derby? W końcu parę lat w żółto-biało-niebieskiej koszulce się uzbierało...
– Dużo czasu już minęło, dlatego podchodzę do tego meczu, jak do każdego innego.
- Czemu w ogóle zdecydował się pan na transfer do Avii?
– W ostatnich latach cały czas żyłem na walizkach i szczerze mówiąc miałem już dość tej tułaczki. Nie ma też co ukrywać, że mam już swoje lata i potrzebowałem już stabilizacji. Dlatego zdecydowałem się na powrót w rodzinne strony.
- A propos wieku. W drużynie ze Świdnika spotkał pan dwóch rówieśników z 82 rocznika: Wojciecha Białka i Piotra Prędotę...
– Wiem, że pojawiły się już głosy, że może jednak to nasze ofensywne trio jest już trochę za stare. Uważam jednak, że możemy dać jeszcze zespołowi całkiem sporo. Mam nadzieję, że jeszcze pokażemy, że potrafimy grać w piłkę. W Kraśniku nie mogłem wystąpić od pierwszej minuty z powodu drobnej kontuzji, ale na środę powinienem być już gotowy na sto procent. No i mam nadzieję, że to doświadczone trio jednak będzie dobrze funkcjonować już od kolejnego spotkania.
- Jakiego meczu spodziewacie się w środę?
– Na pewno trudnego, ale z drugiej strony Motor przyjedzie grać w piłkę i nie będzie się bronił. Myślę, że spotkanie będzie otwarte i że obie drużyny będą miały swoje sytuacje. My oczywiście zrobimy wszystko, żeby się zrehabilitować po nieudanej inauguracji. Nie możemy popełnić tych samych błędów, które przydarzyły nam się w Kraśniku. A jak to wszystko się zakończy przekonamy się w środę około godz. 19.