Rozmowa Z Filipem Drozdem, piłkarzem Motoru Lublin
Trudno chyba o lepszy debiut w koszulce nowego klubu. Wszedł pan na boisko w 60 minucie, a tuż przed końcem spotkania z Chełmianką strzelił bardzo ważnego gola na 2:1…
– Rzeczywiście ten pierwszy mecz mogę uznać za bardzo udany. Najważniejsze, że mogłem pomóc drużynie i dzięki tej bramce udało się zdobyć trzy punkty. Nie jestem jeszcze zadowolony ze swojej formy, bo ostatnio nie trenowałem za dużo. Sporo jeździłem w poszukiwaniu nowego zespołu i nie mogłem się skupić w stu procentach na treningu. Wiadomo też, że nie wystąpiłem w tym ostatnim meczu kontrolnym Motoru. Powoli jednak będę dochodził do siebie i wierzę, że sporo dam tej drużynie.
Wydawało się, że wyląduje pan w Orlętach Radzyń Podlaski. Jak to się stało, że ostatecznie trafił pan do Lublina?
– Szczerze mówiąc temat Motoru pojawiał się już od dawna. Praktycznie, co pół roku coś było na rzeczy. Ostatecznie porozumieliśmy się dopiero teraz. Ja próbowałem szczęścia w wyższej lidze, ale nie wyszło. W tym okienku miałem kontakt z Radzyniem i rzeczywiście byłem blisko gry w Orlętach.
Z trenerem Damianem Pankiem ustaliliśmy, że jeżeli nie znajdę klubu wyżej, to będę grał u nich. Druga sprawa to jednak moje studia. Jestem na uczelni w Kielcach, dlatego z Radzynia dojazdy mogłyby być nieco uciążliwe. Wrócił jednak temat gry w Lublinie, pokazałem się w jednym sparingu i szkoleniowiec od razu powiedział, że widzi mnie w zespole. Cieszę się, że tak wyszło, bo na pewno łatwiej mi będzie teraz skończyć studia.
Spodziewaliście się tak trudnego meczu przeciwko Chełmiance?
– Wiedzieliśmy, że to niewygodny rywal, ale sądziliśmy, że pójdzie nieco łatwiej. Rywale napsuli nam sporo krwi, w końcu jako pierwsi strzelili też bramkę. Dobrze, że Kamil Stachyra szybko po przerwie doprowadził do wyrównania, bez tego było ciężko o wygraną. Kapi miał też udział przy naszym drugim trafieniu.
Nowy napastnik Motoru Filip Drozd też zrobił swoje…
– To prawda (śmiech). Jestem napastnikiem i wymaga się ode mnie zdobywania goli. Cieszę się, że mogłem pomóc i dołożyć swoją cegiełkę, ale Chełmianka naprawdę zagrała dobry mecz. Koledzy mówili, że zawsze ciężko się z nimi grało. I wszystko się potwierdziło podczas spotkania.
W dwóch ostatnich sezonach zdobywał pan odpowiednio 16 i 19 goli w III lidze. Jaki jest plan na kolejne rozgrywki?
– Wiadomo, że chciałbym poprawić ten wynik. Motor to jest taka drużyna, w której na pewno sytuacji będzie więcej. To jednak będzie zależało od tego, gdzie będę występował na boisku, bo trener widzi mnie także nieco bardziej z tyłu. Bez względu na to, czy będę asystował, czy strzelał i tak liczy się dobro drużyny. Dlatego dopóki wyniki będą dobre, to ja też będę zadowolony. Wiadomo, że naszym celem jest awans i zrobimy wszystko, żeby nie zawieść kibiców.
Rozmawiał Łukasz Gładysiewicz