

Jesienią w sumie tylko 11 punktów. Po czterech kolejkach na wiosnę już 12. W sobotę Świdniczanka zanotowała czwarte zwycięstwo, w czwartym meczu ligowym w tym roku. Tym razem piłkarze Łukasza Gieresza pokonali u siebie KS Wiązownica 3:1. Trzeba przyznać, że mecz dostarczył wielu emocji.

Zaczęło się od bramki ekstra samobójczej. W zupełnie niegroźnej sytuacji Michał Łazor zagrał do tyłu, do swojego bramkarza. Wydawało się, że Jakub Osobiński bez problemów wybije piłkę do przodu. Tymczasem futbolówka w ostatniej chwili mu wyskoczyła i po kiksie golkipera wylądowała w bramce.
Goście próbowali się szybko pozbierać po mocnym ciosie i kilka razy pod bramką Pawła Sochy było groźnie. Tuż pod drugim kwadransie Kamil Sikora dośrodkował prosto na głowę Dawida Brzozowskiego, ale „Brzoza” uderzył tuż obok słupka. 120 sekund później gospodarze poprawili wynik.
Wszystko zaczęło się od świetnego zachowania w środku pola Tomasza Tymosiaka. Pomocnik uwolnił się spod opieki dwóch rywali i od razu zagrał prostopadle na prawą flankę, gdzie był zupełnie niepilnowany Sikora. Było sporo czasu i miejsca, żeby dobrze się rozejrzeć i dograć idealnie do Oliwiera Konojackiego, który głową strzelił na 2:0.
Niewiele zabrakło, a w 39 minucie byłoby po zawodach po kolejnym, katastrofalnym błędzie rywali. Blisko miejsca, w którym piłka podskoczyła Osobińskiemu przy pierwszym golu, tym razem „machnął” się Rusłan Grabowski. Przechwyt zaliczył Konojacki, ale z ostrego kąta uderzył prosto w bramkarza.
Po przerwie goście starali się jeszcze wrócić do gry i przejęli inicjatywę. Na pewno kibice nie mogli spokojnie czekać na ostatni gwizdek, bo ekipa z Wiązownicy była groźna. W 68 minucie kolejny błąd popełnił bramkarz. Tym razem rezerwowy – Wiktor Nowak. Wypuścił piłkę z rąk, a z prezentu mógł skorzystać Mikołaj Kosior. Próbował przerzucić futbolówkę nad golkiperem przewrotką, ale uderzył za lekko i prosto w ręce Nowaka.
Przyjezdni ciągle jednak naciskali i w końcu zaliczyli kontaktowe trafienie. Goście powalczyli o piłkę, „Świdnia” nie potrafiła jej wybić na „uwolnienie”, aż w końcu Grzegorz Janiczak dostał podanie w szesnastkę i uderzył po długim rogu na 2:1.
Goście cieszyli się jednak dosłownie chwilę. Miejscowi zaczęli od środka i błyskawicznie Mikołaj Nawrocki posłał długie podanie na Kosiora. Były gracz Motoru uciekł swojemu rywalowi, wpadł w pole karne, gdzie faulował go wychodzący bramkarz. Sędzia nie miał wątpliwości, że trzeba wskazać na „wapno”. Drugi raz na wiosnę Tymosiak nie zmarnował doskonałej sytuacji.
Dzięki temu nerwy w Świdniku szybko się skończyły, chociaż emocji nie brakowało do samego końca. Podopieczni Szymona Szydełki mogli jeszcze wrócić do gry jednak zmarnowali przynajmniej dwie dogodne okazje.
Świdniczanka Świdnik – KS Wiązownica 3:1 (2:0)
Bramki: Łazor (11-samobójcza), Konojacki (35), Tymosiak (87-z karnego) – Janiczak (85).
Świdniczanka: Socha – Bartoszek (56 Sypeń), Szymala, Ptaszyński, Koźlik, Konojacki (56 Kosior), Sikora (81 Nawrocki), Tymosiak, Bayer, Brzozowski (72 Eze), Paluch (72 Żabiński).
